piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 7 :)

-Co ty tu robisz.? - zapytałam.
-Przyszedłem zapytać co to miało być.? - wszedł do domu i zamknął drzwi.
-Ale co.?
-Całowałaś się z Marco.! Dlaczego ty mi to robisz.? - podniósł głos.
-Człowieku weź użyj swojego mózgu przez chwilę.! Przecież my już nie jesteśmy parą.
-Wiem, że nie jesteśmy, ale jak cię widzę z innym facetem to mam ochotę mu przylać.!
-A jak ja patrzę na ciebie i Ankę to myślisz, że co mam ochotę zrobić.?
-Słuchaj wystarczy jedno słowo i wszystko się zmieni - złapał mnie za ręce.
-Nic nie będziesz zmieniał, rozumiesz.? Wszystko zostaje tak jak jest. Ty z Anią, ja z Marco. Coś jeszcze.? - spojrzałam mu w oczy i to był mój błąd.
-Jeszcze jedno - powiedział i mnie pocałował.
Nie wiem czy czegoś mi brakowało czy jak, ale w ogóle się nie opierałam, nawet w chwili kiedy moja sukienka wylądowała na podłodze. Później zaniósł mnie do sypialni i spędziliśmy tam całą noc.

-Jezu, Lewy co my zrobiliśmy.?!
-Nic złego - oparł brodę na moich plecach.
-Nic.? Przecież kolejny raz zdradziłeś Ankę i to z jej najlepszą przyjaciółką! Nadal uważasz, że to nic złego.? - usiadłam na łóżku.
-Ona o niczym się  nie dowie.!
-A Marco.? Ja z nim chciałam zbudować jakiś normalny związek. Taki jakiego my nie umieliśmy stworzyć.! - wstałam i założyłam szlafrok.
-Ja mu nie powiem i mam nadzieję, że to zostanie między nami.
-To nasza kolejna tajemnica. Ubierz się a ja zrobię śniadanie - wyszłam z sypialni i wyszłam do kuchni.
Szybko posprzątałam swoje porozrzucane rzeczy, upiekłam naleśniki i zaparzyłam kawę.
-Jak wytłumaczysz żonie swoją nieobecność.?
-Powiem jej, że byłem u ciebie...
- I na pewno pogratuluje nam tej jakże upojnie spędzonej nocy - zakpiłam
-Nie przerywaj. Powiem jej, że rozmawialiśmy całą noc o tobie, Marco i o tym jak ci się tu mieszka.
-To może być dobre tylko czy ona nie domyśli się niczego.?
-Możesz być pewna, że nie. Zresztą tak jak ustaliliśmy nikt się o tym nie dowie.
Zjedliśmy śniadanie i Robert wyszedł. Widziałam przez okno jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Sprzątnęłam ze stołu naczynia i miałam iść się ubrać, ale przeszkodził mi w tym dzwonek.
-Kogo tam do cholery znowu niesie.?! - zdenerwowałam się i otworzyłam.
-Jeśli przeszkadzam to sobie pójdę.
-Nie no wchodź Marco. Stało się coś.? - poszłam z chłopakiem do salonu i usiedliśmy na kanapie.
-Bo wiesz.... ja ... chciałem... - urwał.
-Wyduś wreszcie - zniecierpliwiłam się..
-A możesz mi dać coś do picia.? - zapytał nieoczekiwanie.
-Weź sobie z kuchni, a ja się ubiorę - poszłam na górę i wróciłam po chwili ubrana w
-No to powiesz wreszcie.?
-Bo ja cię chciałem przeprosić za wczorajsze zachowanie. Nie powinienem cię całować.
-Nic się nie stało. To było nawet miłe i gdybyś to powtórzył to...  -nie dokończyłam, bo piłkarz wpił się w moje usta.
Wplotłam rękę w jego blond włosy i przyciągnęłam jeszcze bliżej. On natomiast położył mnie na kanapie i zaczął jeździć ręką po moich plecach i brzuchu. Nagle usłyszałam znajome chrząknięcie dochodzące znad naszych głów. Oderwałam  się od Reusa i zapytałam
-Czego.?
-Zostawiłem telefon. Nie widziałaś gdzieś.? - zapytał zmieszany Robert.
-W kuchni na stole albo parapecie, a jak nie to w pokoju na górze.
Kiedy Lewy poszedł szukać komórki, my usiedliśmy na kanapie. Uśmiechnęłam się do klubowej 11, a on położył swoją rękę na moim kolanie.
-Mam. Mogę cię prosić na chwilę.? - zwrócił się do mnie Lewandowski.
-Nie teraz. Lepiej będzie jak pójdziesz - powiedziałam i przytuliłam się do Marco, który był z tego bardzo zadowolony.
Piłkarz pokręcił głową i wyszedł trzaskając drzwiami. Spojrzałam na Reusa; pierwszy raz od bardzo dawna poczułam się bardzo bezpiecznie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam :) Pewnie nie spodziewaliście się, że Klaudia i Lewy wylądują w łóżku. :P W związku z tym faktem czekam na Wasze patelnie, noże i inne narzędzia zbrodni . :)
Veronika - tym razem rozdział dla Ciebie <3.
Pozdrawiam ;*

2 komentarze:

  1. Nie no Kocham ale na priv .... ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak dziękuję, bo zajebisty rozdział ♥ Zresztą żadna nowość :D Cudo ;*

    OdpowiedzUsuń