I niech stanie w miejscu czas,
Nikt nie patrzy na mnie tak jak Ty.
Niech się kręci cały świat,
Zawsze niech już będzie tak jak dziś!*
*5 dni później*
*Klaudia.
Nadszedł 15 czerwca, czyli dzień, w którym oficjalnie miałam zostać panią Lewandowską. Niestety przez akcję ze wcześniejszym porodem byliśmy zmuszeni przełożyć ślub o kilkanaście dni. Dziś wychodzimy ze szpitala. Przed chwilą przyszedł Robert z kwiatami, a także lekarz z wypisem i książeczką zdrowia dziecka i już spokojnie mogliśmy wracać do domku. Przed opuszczeniem budynku przykryłam nosidełko cieniutkim kocykiem żeby dziennikarze nie upublicznili twarzy naszego dziecka. Na głównym parkingu aż się od nich roiło, ale napastnik dogadał się z personelem i bez problemu wsiedliśmy do auta na postoju przeznaczonym dla karetek, który znajdował się z tyłu szpitala.
-W domu czekają na Was 2 niespodzianki - zagadnął gdy mijaliśmy zdziwionych 'łowców sensacji'.
-W takim razie jeszcze bardziej się cieszę, że już wracam - uśmiechnęłam się.
-Smutno było bez Ciebie Ogólnie ślicznie wyglądasz. - spojrzał w lusterko i nasze oczy przez chwilę się spotkały.
-Też tęskniłam. Dziękuje.
-A od dziś staramy się o następnego potomka - zaparkował na podjeździe.
-O nie nie nie. Chwilowo mam zakaz, bo mogę dostać silnego krwotoku. Dopiero za miesiąc możemy - pstryknęłam go w nos.
-Kurna! - tupnął nogą jak pięciolatek któremu zabroniono jakiejś rzeczy.
-Nie przy dziecku - popchnęłam nogą drzwi i weszliśmy do środka. Od progu dało się wyczuć, że podczas mojej nieobecności przebywała tu inna kobieta. Nawet Ci, którzy rzadko nas odwiedzają wiedzą, że Lewy i porządek to dwa różne, wykluczające się światy. Teraz dom lśnił czystością - bynajmniej dotąd dokąd dosięgał mój wzrok. Nie skomentowałam tego tyko od razu po zdjęciu butów wraz z maluszkiem na rękach udałam się do kuchni gdzie czekała jedna z niespodzianek.
-Witaj mamo - na tyle na ile pozwalały mi okoliczności przytuliłam rodzicielkę bruneta.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?
-Dobrze - podałam jej wnuka, bo chciała się z nim należycie przywitać.
-Wybraliście już imię?
-Marcin - pochwalił się napastnik.
-Dokładnie - dodałam.
-Chodź, pokażę Ci drugą niespodziankę - chwycił moją dłoń.
-A mały? - spojrzałam na dziecko.
-Zajmę się nim - stwierdziła Iwona.
-No to prowadź - zrezygnowałam i chcąc nie chcąc poszłam za nim na górę.
-Ta dam! - otworzył drzwi od jednego z pokoi, który od zawsze był zamknięty na klucz.
-Łooooł - wyrwało mi się - Pięknie - rozejrzałam się po wnętrzu
-Tak szczerze wyremontowałem w tym domu jeszcze jedno miejsce - objął mnie w pasie i przygryzł płatek ucha - ale ty masz zabronione więc zobaczysz je dopiero za 30 dni - roześmiał się.
-Pierdzielić zakazy! - machnęłam ręką - Jest ryzyko jest zabawa - pocałowałam go.
-W takim razie zapraszam panią - tym razem udaliśmy się do naszej dotychczasowej sypialni, ale przeszła ona całkowitą metamorfozę
-No proszę proszę.
-Podoba się?
-Bardzo. To co wypróbujemy czy materac jest wygodny? - zaproponowałam bez chwili zastanowienia.
-Czemu by nie - podszedł do mnie, a już po chwili basze ubrania lądowały na podłodze. Byliśmy za bardzo spragnieni siebie żeby to jeszcze odwlekać.
*2 godziny później*
Po zejściu na dół odnaleźliśmy synka i jego babcię w salonie. Mały spał, a kobieta czytała książkę.
-Dałaś sobie radę? - zagadnęłam.
-Tak. Macie obiad na stole - oderwała wzrok od drobnych literek. Poszliśmy do kuchni i zjedliśmy przygotowany posiłek. Później przebrałam, nakarmiłam i ponownie uśpiłam Juniora lecz tym razem położyłam go w jego pokoju. Usiadłam na kanapie i tępo wpatrzyłam w krajobraz za oknem.
-Czy ty nie miałaś urodzić dziewczynki? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Iwony.
-Miałam, ale z niewiadomych przyczyn jest chłopiec - stwierdziłam i całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jutro muszę jechać oddać suknię i kupić nową albo wymienić jeśli jest taka opcja - zaczęłam zmywać makijaż.
-To dam ci nawet mój samochód. Sama czy z dziewczynami? - rzucił mi kluczyki, bo rano nikt nie miałby czasu na ich szukanie.
-Z Lisą - uśmiechnęłam się.
-Tylko grzecznie tam - pogroził palcem.
-Dobrze tato.
-Grzeczna córeczka - pogłaskał mnie po głowie i poszedł się położyć.
-Jesteśmy debilami - skwitowałam kładąc się obok niego.
-Tylko troszeczkę.
-Chyba aż za troszeczkę. Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne - spojrzał na mnie.
-Anka jest w ciąży tak? - wykrztusiłam.
-Jest - potwierdził. - Była wczoraj z Marco na treningu i się chwaliła trenerowi.
-Aha - odwróciłam się plecami do narzeczonego.
-Nie denerwuj się skarbie. Jeśli nawet będziemy ją musieli codziennie znosić to i tak damy radę. W końcu jesteśmy sobie przeznaczeni - przytulił mnie.
-Wiem, Obiecaj, że mnie nie skrzywdzisz.
-Obiecuję - powiedział. Już usypialiśmy gdy przyszedł mu sms
-Rozumiesz coś z tego? - podał mi telefon.
-Nie - zapoznałam się z treścią - I to jeszcze z prywatnego. Nie wiem o co chodzi. Idziemy spać? - podałam mu urządzenie.
-Tak - przyciągnął mnie do siebie i niebawem odpłynęliśmy do krainy snów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Video- Środa czwartek.
Jak się podoba? :)
5 KOMENTARZY=NOWY POST!
Dziś zaprezentuję nr 18, czyli Nuriego Sahina.
1)Urodził się 5 września 1988 r w Lüdenscheid.
2)Turecki piłkarz niemieckiego pochodzenia występujący na pozycji pomocnika.
3)Karierę rozpoczął w klubie RSV Meinerzhagen.
4)Jego żoną jest od 2007 roku Tugba. Mają synka Omera.
5)Sukcesy:
-Feyenoord Rotterdam: Puchar Holandii (2008)
-Borussia Dortmund: Mistrzostwo Niemiec (2011)
-Real Madryt: Mistrzostwo Hiszpanii (2012)
-Reprezentacja: Mistrzostwa Europy U-17 (2005-złoto)
-Indywidualne: Najlepszy zawodnik MŚ U-17 (2005)
Zawodnik roku Bundesligi (2011)
Najbardziej Perspektywiczny Młody piłkarz wg rankingu użytkowników FIFA (2011).
Moja opinia : Nie ma co tu się rozpisywać, bo kogo jak kogo, ale Sahina bardzo lubię i ogólnie jest dobrym piłkarzem, mężem i ojcem pewnie też ;p Oceniam na 5+ :)
Skala:1-5 xD