piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 11 :)

Rano obudziłam się we własnym łóżku. Zapewne znalazłam się tu za sprawą Reusa, bo jego koszulka wisiała na klamce uchylonych drzwi. Podniosłam się i zeszłam na dół. Po kuchni krzątał się mój ukochany przyrządzając posiłek. Oparłam się o futrynę i po kilku minutach nie wytrzymałam i odezwałam się
-Dzień dobry.!
-O hej - przytulił mnie.
Usiedliśmy przy stole, zjedliśmy śniadanie i postanowiłam zapytać go o jedną rzecz
-Kto ci pozwolił spać w moim łóżku.?
-A skąd wiesz, że tak było skoro spałaś.?
-Twoja koszulka mi powiedziała wiesz - zażartowałam - i jeszcze to że paradujesz w samych bokserkach.
-Nie chciałem cię samej zostawiać - przyznał wreszcie - poza tym słodko wyglądasz jak śpisz.
-Nie podlizuj się. Chodź musimy się ogarnąć - pociągnęłam go za rękę w stronę schodów.
-Lubię takie zdecydowane dziewczyny - powiedział kiedy weszliśmy do sypialni. Próbował mnie położyć na łóżku, ale uniemożliwiłam mu to jednym zdecydowanym ruchem ręki.
-Nawet o tym nie myśl - wzięłam ubrania i weszłam do łazienki.

Siedziałam sobie na murawie obok Łukasza Piszczka. Nie musiałam robić zdjęć, więc mogłam spokojnie z nim porozmawiać podczas gdy reszta chłopaków miała normalny trening. Kątem oka zauważyłam, że zarówno Marco jak i Robert mają spojrzenia wypełnione zazdrością.
-I jak tam ci się układa z blondaskiem.? - zadał mi kolejne pytanie oczywiście w język polskim.
-A wiesz, że nawet dobrze. Ty to jednak jesteś. Od razu wiesz, że Polka. - uśmiechnęłam się.
-Niemki są brzydkie.
-W sumie to się zgadzam. - powiedziałam i spojrzałam na Reusa, który wpatrywał się wrogo w Lewego - poczekaj zobaczę o co im chodzi - wstałam i podeszłam do chłopaków.
-Ej co jest.? - stanęłam przed nimi.
-Nic - odpowiedział mi przez zęby Marco.
-Przecież widzę, więc albo mówicie albo idę do trenera.
-Dobra. Pozwól, że ja ci to wyjaśnię - spojrzał na mnie Robert. - Chodzi o ciebie.
-O mnie.? - zdziwiłam się.
-Tak. Jestem bardzo ciekawy którego z nas wolisz - uśmiechnął się cwaniacko Lewandowski.
-Jasne, że Marco - powiedziałam bez zastanowienia.
-I widzisz debilu.?
-Raczej słyszę matole.!
-Zamknij się.!
-Ty się stul.!
-Ej albo pozamykacie pyski albo seryjni pójdę po Jurgena. To jest przedszkole czy trening.? - przerwałam tą ''fascynującą'' wymianę zdań.
-Trening - odpowiedzieli zgodnie i wrócili do biegania.
-Z nimi to gorzej jak z dziećmi -  stwierdził Łukasz kiedy usiadłam obok niego.
-A żebyś wiedział. - westchnęłam.

W czasie powrotu do domu nie odezwałam się do Marco ani słowem.
-Czemu się nie odzywasz.?
-....
-Co ja takiego zrobiłem.?
-....
-No ej chodzi o to z Robertem.?
-....
-Jak nie chcesz to nie, ale potem nie miej do mnie pretensji. - zrezygnował.
Wysiadłam pod domem i ruszyłam w stronę drzwi nie zwracając na niego uwagi. Postał chwilę przed furtką, a następnie wrócił do swojego mieszkania.
Zamknęłam drzwi i udałam się do salonu. Zdjęłam szpilki kładąc się na kanapie. Z rozmyślań niespodziewanie wyrwał mnie dzwonek telefonu.
-Słucham.?
-Klaudia.?
-Nie. święty Mikołaj - zakpiłam słysząc głos Roberta.
-Dobra, głupie pytanie - przyznał.
-Szczerze nie mam ochoty na rozmowę ani z tobą ani twoim przyjacielem. Cześć - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na stolik i włączyłam telewizor.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




5 komentarzy:

  1. Jejku smutki :( a tak przu okazji no no no no zajebisty rozdział :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to <3
    Zajebisty rozdział *-*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję,że w następnym rozdziale Klaudii przejdzie złość na Marco i będzie wszystko między nimi dobrze :D
    Ciekawe po co dzwonił do niej Lewy.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń