sobota, 13 września 2014

Rozdział 40 :)

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak wszystko się potoczy.
Że co dzień będę czuł Twój zapach i patrzył w te oczy.
Że każda chwila z Tobą będzie dla mnie wszystkim.
Że gdy nie będziesz przy mnie, będę tracił zmysły..

*Robert.

Wstałem z samego rana i od razu ogarnął mnie niepokój. Nie byłem już tak przekonany jak wczoraj, że Ona wróci ze mną do domu i wszystko będzie dobrze. Taki scenariusz byłby najlepszy zważając na niedaleki poród. Tak bardzo chciałbym mieć dziewczyny przy sobie i tylko na wyłączność. Wiem, że to niemożliwe, ale gdybym tylko mógł cofnąć czas na milion procent nie powiedziałbym tego. Teraz już wiem, że była to intryga Marco i Anki. W życiu im tego nie daruję!
-Nie myśl tyle, bo myśliwym zostaniesz - do pokoju wpada jak zwykle rozbawiony Łukasz - Idziemy na śniadanko! - zarządza i w sumie nie mam nic do powiedzenia. Chwilę później siedzimy w niewielkiej restauracji o nazwie Akropolis.
-Może byś coś zjadł, a nie gapisz się w sufit,
-Nie jestem głodny.
-Jesteś tylko o tym nie wiesz -Kuba podsuwa mi talerz z potrawą, którą chyba widzę pierwszy raz. Po zjedzeniu posiłków płacimy rachunek i wychodzimy. Zostały jeszcze 2 godziny, więc ubieram się i idę do pokoju przyjaciół. Zawożą mnie na stadion Śląska Wrocław i jadą po Klaudię. Bez problemu wchodzę na murawę. Wcześniej ostrzegam ochroniarzy, że przyjdzie tu dziewczyna w zaawansowanej ciąży i na wszelki wypadek zostawiam Jej zdjęcie. Jedyne co mi pozostaje to czekanie.

Dlaczego wciąż o Tobie myślę, wciąż jesteś w snach?
Dlaczego, gdy Cię nie ma cały świat traci blask?
Dlaczego między nami więzy postawił los?
Bo to miłość...*
*Klaudia.

Siedziałam na kanapie i oglądałam Znów mam 17 lat, gdy usłyszałam donośne pukanie do drzwi. Z niemałą trudnością wstałam i poszłam otworzyć.
-A Wy tu po co? - pytam duo polskiego trio z Dortmundu.
-Też Cię kochamy - witają się i przechodzą do sedna sprawy.
-Dlaczego mam z Wami jechać? Nic nie rozumiem.
-I o to chodzi. Idź się ładnie ubierz a my poczekamy.
-Okej - z niechęcią weszłam do garderoby, wybrałam sukienkę


sandałki na płaskim obcasie oraz bransoletkę. Umalowałam się, do torebki wrzuciłam kilka potrzebnych rzeczy i wróciłam do korytarza.
-Już - oznajmiłam.
-Serio wyrobiłaś się w pięć minut? - Kuba zrobił tak wielkie oczy, że zaczęłam się o Niego obawiać.
-A coś Ty myślał, że za trzy dni wyjdę? Jedziemy?
-Panie przodem - przepuścili mnie w drzwiach i już po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
-Po co mnie tu przywieźliście? - spojrzałam na obiekt, przed którym się zatrzymaliśmy


-Nie pytaj tylko idź. Uwierz, będziesz zadowolona - Piszczek pomógł mi wysiąść z auta. Chcąc nie chcąc udałam się w stronę wejścia. Szłam ciemnym tunelem i minęłam chyba z 5 ochroniarzy, ale oni tylko się uśmiechali. Stanęłam na trawie i spojrzałam przed siebie. Na środku boiska stał stolik, na nim świece i jakieś potrawy, a tuż obok  kwiaty w koszyku. Natomiast przy stoliku siedział ON, Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje.

*Robert.

No to nadeszła chwila prawdy. Gdy stała tam taka piękna, z rozwianymi włosami wszystkie wspomnienia odżyły. Serce zaczęło mi walić i nie mogłem wykonać żadnego gestu. Natomiast Ona ruszyła w moim kierunku delikatnie uśmiechnięta. Zżerały mnie nerwy. Wreszcie stanęła obok mnie i zapytała
-Dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej?
-Ale czego?
-Dlaczego nie przyjechałeś? Czekałam - ostatni wyraz zabrzmiał jak wyrzut.
-Myślałem...
-Ciii... - przyłożyła mi palec do ust. Głowę oparła na moim ramieniu i splotła nasze palce. Staliśmy tak chwilę, a potem usiedliśmy do stołu i zjedliśmy 'obiad'. Następnie wręczyłem Jej kwiaty i poszliśmy do domu. Ustaliliśmy, że jutro wracamy do domu.
Tak cholernie się bałem, a okazało się, że Klaudia na mnie czekała. Mam wielkie szczęście że Ją spotkałem- moja piękna osobista i najwspanialsza księżniczka.
-Kocham Cię - wyszeptała gdy siedzieliśmy przytuleni na kanapie.
-Ja Ciebie też Kochanie - pocałowałem Ją w czoło.

To był nagły zwrot akcji, widocznie tak być musiało.
Nasz pierwszy taniec złączył serca i tak już zostało.
Mogę tańczyć z Tobą wiecznie, szeptać Ci do ucha czule.
(...)
Chcę czuć Twój oddech na ramieniu, oddychać Twym oddechem.
Co dzień widzieć Twój uśmiech i odpowiadać uśmiechem.
(...)
I z takim stanem rzeczy tak możemy dalej trwać.
Nie wiesz nawet ile w życiu chciałbym Ci dać!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Cytaty z piosenki Miłość zespołu South Blunt System.

Musiałam to napisać, bo aż mnie wena rozpierała :)) Mam nadzieję, że się podoba.

PROSZĘ WSZYSTKIE OSOBY PISZĄCE KOMENTARZE ANONIMOWO O DOPISANIE IMION PO SWOJEJ OPINII. DZIĘKUJĘ :)

6 KOMENTARZY=NOWY POST!






5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. No i ze szczęśliwym zakończeniem. Ale się cieszę, że Klaudia i Robert do siebie wrócili. Lewy musi podziękować chłopakom, bo to dzięki Nim znów jest z kobietą swojego życia. Mam nadzieję, że teraz już będą szczęśliwi i nikt nie przeszkodzi im w ich związku. A no i niedługo zostaną rodzicami. *-* Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Pozdrawiam :*
    Oliwia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. super w końcu się doczekałam :D // Nicole

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny :* cieszę się, że Klaudia wybaczyła Robertowi :*
    I tak się cieszę, że Lewy w końcu po nią wrócił i zabiera ich do domu :* czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. http://whole-world-is-watching-varane.blogspot.com/2014/09/rozdzia-6.html zapraszam na szóstkę ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. super :)
    Pozdrawiam Kamila ;)

    OdpowiedzUsuń