piątek, 26 września 2014

Rozdział 42 :)

*Następnego dnia*
*Klaudia.

Czuję się bardzo dobrze, dlatego postanowiłam pójść z Robertem na trening. Niestety zdjęć nie mogę robić, bo Jürgen mi zabronił, ale patrzeć mi nie zakaże. Szkoda tylko, że zupełnie w nic się nie mieszczę. Wszystko za ciasne! I właśnie dlatego nie chciałam zajść w ciążę. Pociesza mnie fakt, że już niedługo urodzę, a potem postaram się jak najszybciej wrócić do formy.
-Idziesz w bieliźnie? - zapytał patrząc jak w majtkach i staniku paraduję po domu.
-Co Ty na głowę upadłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Może Ci coś pożyczyć?
-Zabawne wiesz - sarknęłam zakładając odpowiedni zestaw



Następnie skończyłam śniadanie i mogliśmy wychodzić.
-Co Ty taka zła? Zrobiłem coś źle?
-Zapytał idealny pod każdym względem Robert Lewandowski - wsiadłam do samochodu i poczekałam z dalszą częścią wypowiedzi aż zajmie miejsce obok mnie - To wszystko przez ciągłe wahania nastrojów.
-Rozumiem. Kocham Cię bardzo z wahaniami czy bez - cmoknął mnie w policzek.
-Ja też. Mogę na Ciebie poczekać obok szatni? - zrobiłam oczka niczym Kotek ze Shreka.
-Nie jestem w stanie Ci odmówić - uśmiechnął się otwierając drzwiczki od auta; dość szybko dojechaliśmy na miejsce.
Napastnik szybko się przebrał i razem udaliśmy się na murawę Trener kazał mi usiąść w takim miejscu żeby w razie czego nie uderzyła mnie piłka. Wszyscy chłopcy przywitali mnie bardzo ciepło, tylko Marco miał to typowo gdzieś. Zdawało mi się, że od tamtego czasu bardzo zmężniał i zrobił się jeszcze przystojniejszy. A te jego mięśnie! - marzenie... Odwróciłam wzrok od podziwiania mojego byłego, bo jeszcze ktoś coś pomyśli i wtedy będzie wtopa.
-Kiedy masz termin? - dosiadła się do mnie jak zwykle gustownie ubrana Ewa


-Niby trzy tygodnie, ale czuję, że dużo wcześniej - przytuliłam przyjaciółkę.
-Dobrze, że z Nami znowu jesteś - uśmiechnęła się - Idę po resztę - oddaliła się na chwilę i wróciła w towarzystwie Agi, Riri, Cathy, Sily, Tugby oraz Lisy. Powitaniu towarzyszyły łzy każdej z nas i dziwne spojrzenia piłkarzy. No tak - w końcu nie za każdym razem, gdy się witamy ronimy słone krople. Umówiłam się z nimi na wieczór panieński w niedzielę. Z tego wszystkiego zapomniałam o ślubie, który jest dokładnie a 8 dni, czyli 15 czerwca. Muszę porozmawiać o tym z Lewym. Trzeba jeszcze dopiąć kilka rzeczy.
-Słuchaj mogę Cię prosić na bok? - nagle w naszym gronie pojawiła się Magdalena.
-Mów mów - odeszłyśmy kawałek.
-Nie mogę Cię tak oszukiwać. Jesteś zbyt porządna i za bardzo kochasz Roberta.
-O czym Ty mówisz? - zupełnie nie złapałam kontekstu jej wypowiedzi.
-Anka chciała żebym rozbiła Wasz związek, ale ja tak nie mogę. Nie jestem też Twoją siostrą. Przepraszam - zaczęła płakać.
-Spokojnie. Najważniejsze, że się przyznałaś. Dobrą decyzją w tej sytuacji byłby wyjazd. Stachurska nie musi o tym wiedzieć.
-Nie będę miała gdzie zamieszkać - stwierdziła ocierając oczy rękawem od bluzy.
-Dam Ci klucze od mojego domu we Wrocławiu. Zadzwonię do koleżanki, która tam aktualnie mieszka i myślę, że już jutro możesz się wprowadzić - podałam jej pęk kluczy i namiary na Martynę.
-Dziękuję Klauduś - przytuliła mnie.
-Proszę. Myślę, że teraz będzie już tylko dobrze. Pa - pożegnałam Ją i  wróciłam do dziewcząt.
-Kto to był?
-Kolejny fortel Anny.
-Ta chyba nigdy nie da spokoju - skomentowała panna Woods.
-Nawet mi się nie chce o Niej myśleć. Jest głupia - skwitowałam.
-No wiesz z blondynki brunetki nie zrobisz - zaczęły się nabijać z przefarbowanych włosów karateczki.
-Tak to jest w tym świecie, że są ludzie i parapety...
-No ale żeby się klamką urodzić?! - przerwałam Agacie i wszystkie śmiałyśmy się jeszcze bardziej.
-Hey girls! Idziemy! - zawołali nasi partnerzy.

-Co Ty masz taki dobry humor? - napastnik wszedł do kuchni dzierżąc w rękach brudne kubki i talerze.
-Tak jakoś - wzruszyłam ramionami. - Idziemy na spacer?
-O 22? Nie za późno?
-Eee tam. Dawaj chodź! - pociągnęłam Go za rękę. Kilkanaście sekund później wyszliśmy na ulicę i szliśmy przed siebie w ciszy, ale nie jakiejś niezręcznej tylko przyjemnej. Trzymaliśmy się za ręce. Było świetnie i romantycznie, czyli tak jak lubię.
-Czy zawsze może być tak jak teraz? - zatrzymaliśmy się niedaleko mostu.
-Jak?
-Idealnie.
-Może tylko musimy temu troszeczkę pomóc - uśmiechnął się i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
-Uwielbiam gdy tak robisz - odkleiłam się od Niego.
-A ja uwielbiam Twoje szalone pomysły i całować Twoje malinowe usta - dodał swoje 'pięć groszy' i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jak zwykle lazł za nami paparazzi fotografujący każdy najmniejszy ruch, ale nie chcąc martwić narzeczonego swym odkryciem, zachowałam je dla siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam w ten zimny wrześniowy wieczorek! :)
Trzymajcie rozdzialik, liczę na szczere opinie. Od razu zaznaczam, że nie wiem kiedy następny. Pozdrawiam :*

5 KOMENTARZY =NOWY POST!
:)

♥♥♥♥

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 41 :)

Gdy przyjdą ciężkie chwile, pamiętaj jestem obok.
Rozwiniemy skrzydła i wzbijemy się wysoko,
tam nikt nie będzie stał na naszej drodze.
Pomiędzy gwiazdami zamieszkamy na dobre,
Niebo naszym domem i teraźniejszością.
Obłoki naszą własnością na całą wieczność..*

*Tydzień później*
*Klaudia.

Jeszcze kilkanaście dni wcześniej nie przypuszczałam, że będzie Go stać na takie poświęcenie. Gdy ja byłam we Wrocławiu, a On tu- w naszym domu- w Dortmundzie oboje tęskniliśmy, a życie przepływało nam przez palce. Jednak teraz jesteśmy razem i myślę, że już nic nas nie rozdzieli.
Właśnie dziś idziemy na ostatnie USG, na którym poznamy ostateczny termin porodu i ustalimy wszystkie formalności. Trochę się denerwuje, ale jakoś to będzie.
-Kicia gotowa jesteś? - Robert stanął obok mnie i przejechał wierzchem dłoni wzdłuż całego ramienia.
-Tak tak - podałam  mu dłoń i poszliśmy do garażu. Kilka minut później jechaliśmy do Kliniki Ginekologiczno-Położniczej.
-Nie denerwuj się - czyżby zauważył? Niemożliwe, bo umiem kryć swoje emocje lepiej niż niejedna aktorka.
-Jestem spokojna, tylko tak się zastanawiam...
-Nad czym? - przerwał mi i korzystając z tego, że stoimy na czerwonym pocałował w policzek.
-Czy Ty mnie jeszcze kochasz?
-Głupie pytanie - pokręcił głową - Najbardziej na świecie! - uśmiechnął się i ruszył.
-Ja Ciebie też.

*Dwie godziny później*
*Oczami narratora.

-USG potwierdziło, że dziecko rozwija się prawidłowo. Poród najpóźniej za trzy tygodnie - poinformowała kobieta w białym kitlu. - No to co widzimy się na porodówce - poprawiła okulary i z uśmiechem odprowadziła ich do drzwi.
-Dziękujemy bardzo - pożegnali się. Gdy wyszli przed budynek obok auta, na krawężniku, siedziała jakaś młoda dziewczyna


-Przepraszam, szukasz czegoś? - szatynka podeszła do niej.
-Właściwie to szukam Ciebie - blondynka stanęła obok zaskoczonej ciężarnej dziewczyny.
-W czym mogę Ci pomóc?
-Chodzi o to, że - spojrzała na oczekującą wyjaśnień parę - Jestem Twoją siostrą.
-To niemożliwe. Nie miałam żadnego rodzeństwa, a moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym 15 lat temu.
-Przykro o tym mówić, ale Twój tata miał kochankę. Była moją mamą i nazywała się Nina Wolańska.
-Kłamiesz! - Klaudia usiadła na ławce i zaczęła głęboko i relaksująco oddychać.
-Skarbie spokojnie - Lewandowski gładził narzeczoną po plecach i poprowadził w stronę auta - Siadaj z tyłu - zwrócił się do ,,siostry'' panny Weksler - Szykuje się poważna rozmowa.

*Wieczorem.

-Czyli to jednak prawda - stwierdziła 23-latka.
-Chciałam już dawno podejść, ale nie miałam odwagi.
-Już dobrze - dziewczyny przytuliły się i chwilę później blondynka opuściła dom. Okazało się, że mieszka kilka ulic dalej.
-Mam złe przeczucia. Ona coś knuje - napastnik polskiej reprezentacji nie miał zaufania do Magdaleny.
-Eee tam wszędzie widzisz spiski - machnęła ręką - Wyluzuj skarbie. 
-Obyś miała rację - nie chciał rozpoczynać kłótni i poszedł do łazienki zostawiając przyszłą żonę sam na sam z myślami.

*Magdalena*

-Słuchaj Ona serio jest naiwna. Miałaś rację, Aniu - zaraz po opuszczeniu domu pary zadzwoniłam do przyjaciółki.
-A widzisz! Teraz tylko musisz doprowadzić do tego żeby się z Tobą przespał. Ta idiotka wtedy Go na pewno zostawi, a ja będę mieć pole do popisu. - brunetka szczebiotała w słuchawkę.
-Od jutra mam zaczynać?
-Pojutrze. Idź do nich do domu, a dalej wiesz co masz robić. Papa - rozłączyła się.
Nie wiem czy dobrze robię, ale Anka wydaje się taka zakochana. Klaudia rozwaliła jej małżeństwo, a ja chcę pomóc w odzyskaniu męża karateczki, bo w końcu mam u niej dług wdzięczności. Swoją drogą Robert jest bardzo przystojny tylko zbyt zapatrzony w tą laskę. Nie z takimi sobie radziłam - mam na Niego pewien plan. Na 100% mi ulegnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Cytat pochodzi z Peter - Musisz być przy mnie.

Nie było 6 komentarzy, ale dodaję kolejny post, bo jestem bardzo ciekawa waszych odczuć. :)
Miałam nie komplikować, ale nie byłabym sobą gdybym czegoś nie wprowadziła.
I nie bijcie ! :D
Pozdrawiam :*

5 KOMENTARZY = NOWY POST!








sobota, 13 września 2014

Rozdział 40 :)

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak wszystko się potoczy.
Że co dzień będę czuł Twój zapach i patrzył w te oczy.
Że każda chwila z Tobą będzie dla mnie wszystkim.
Że gdy nie będziesz przy mnie, będę tracił zmysły..

*Robert.

Wstałem z samego rana i od razu ogarnął mnie niepokój. Nie byłem już tak przekonany jak wczoraj, że Ona wróci ze mną do domu i wszystko będzie dobrze. Taki scenariusz byłby najlepszy zważając na niedaleki poród. Tak bardzo chciałbym mieć dziewczyny przy sobie i tylko na wyłączność. Wiem, że to niemożliwe, ale gdybym tylko mógł cofnąć czas na milion procent nie powiedziałbym tego. Teraz już wiem, że była to intryga Marco i Anki. W życiu im tego nie daruję!
-Nie myśl tyle, bo myśliwym zostaniesz - do pokoju wpada jak zwykle rozbawiony Łukasz - Idziemy na śniadanko! - zarządza i w sumie nie mam nic do powiedzenia. Chwilę później siedzimy w niewielkiej restauracji o nazwie Akropolis.
-Może byś coś zjadł, a nie gapisz się w sufit,
-Nie jestem głodny.
-Jesteś tylko o tym nie wiesz -Kuba podsuwa mi talerz z potrawą, którą chyba widzę pierwszy raz. Po zjedzeniu posiłków płacimy rachunek i wychodzimy. Zostały jeszcze 2 godziny, więc ubieram się i idę do pokoju przyjaciół. Zawożą mnie na stadion Śląska Wrocław i jadą po Klaudię. Bez problemu wchodzę na murawę. Wcześniej ostrzegam ochroniarzy, że przyjdzie tu dziewczyna w zaawansowanej ciąży i na wszelki wypadek zostawiam Jej zdjęcie. Jedyne co mi pozostaje to czekanie.

Dlaczego wciąż o Tobie myślę, wciąż jesteś w snach?
Dlaczego, gdy Cię nie ma cały świat traci blask?
Dlaczego między nami więzy postawił los?
Bo to miłość...*
*Klaudia.

Siedziałam na kanapie i oglądałam Znów mam 17 lat, gdy usłyszałam donośne pukanie do drzwi. Z niemałą trudnością wstałam i poszłam otworzyć.
-A Wy tu po co? - pytam duo polskiego trio z Dortmundu.
-Też Cię kochamy - witają się i przechodzą do sedna sprawy.
-Dlaczego mam z Wami jechać? Nic nie rozumiem.
-I o to chodzi. Idź się ładnie ubierz a my poczekamy.
-Okej - z niechęcią weszłam do garderoby, wybrałam sukienkę


sandałki na płaskim obcasie oraz bransoletkę. Umalowałam się, do torebki wrzuciłam kilka potrzebnych rzeczy i wróciłam do korytarza.
-Już - oznajmiłam.
-Serio wyrobiłaś się w pięć minut? - Kuba zrobił tak wielkie oczy, że zaczęłam się o Niego obawiać.
-A coś Ty myślał, że za trzy dni wyjdę? Jedziemy?
-Panie przodem - przepuścili mnie w drzwiach i już po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
-Po co mnie tu przywieźliście? - spojrzałam na obiekt, przed którym się zatrzymaliśmy


-Nie pytaj tylko idź. Uwierz, będziesz zadowolona - Piszczek pomógł mi wysiąść z auta. Chcąc nie chcąc udałam się w stronę wejścia. Szłam ciemnym tunelem i minęłam chyba z 5 ochroniarzy, ale oni tylko się uśmiechali. Stanęłam na trawie i spojrzałam przed siebie. Na środku boiska stał stolik, na nim świece i jakieś potrawy, a tuż obok  kwiaty w koszyku. Natomiast przy stoliku siedział ON, Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje.

*Robert.

No to nadeszła chwila prawdy. Gdy stała tam taka piękna, z rozwianymi włosami wszystkie wspomnienia odżyły. Serce zaczęło mi walić i nie mogłem wykonać żadnego gestu. Natomiast Ona ruszyła w moim kierunku delikatnie uśmiechnięta. Zżerały mnie nerwy. Wreszcie stanęła obok mnie i zapytała
-Dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej?
-Ale czego?
-Dlaczego nie przyjechałeś? Czekałam - ostatni wyraz zabrzmiał jak wyrzut.
-Myślałem...
-Ciii... - przyłożyła mi palec do ust. Głowę oparła na moim ramieniu i splotła nasze palce. Staliśmy tak chwilę, a potem usiedliśmy do stołu i zjedliśmy 'obiad'. Następnie wręczyłem Jej kwiaty i poszliśmy do domu. Ustaliliśmy, że jutro wracamy do domu.
Tak cholernie się bałem, a okazało się, że Klaudia na mnie czekała. Mam wielkie szczęście że Ją spotkałem- moja piękna osobista i najwspanialsza księżniczka.
-Kocham Cię - wyszeptała gdy siedzieliśmy przytuleni na kanapie.
-Ja Ciebie też Kochanie - pocałowałem Ją w czoło.

To był nagły zwrot akcji, widocznie tak być musiało.
Nasz pierwszy taniec złączył serca i tak już zostało.
Mogę tańczyć z Tobą wiecznie, szeptać Ci do ucha czule.
(...)
Chcę czuć Twój oddech na ramieniu, oddychać Twym oddechem.
Co dzień widzieć Twój uśmiech i odpowiadać uśmiechem.
(...)
I z takim stanem rzeczy tak możemy dalej trwać.
Nie wiesz nawet ile w życiu chciałbym Ci dać!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Cytaty z piosenki Miłość zespołu South Blunt System.

Musiałam to napisać, bo aż mnie wena rozpierała :)) Mam nadzieję, że się podoba.

PROSZĘ WSZYSTKIE OSOBY PISZĄCE KOMENTARZE ANONIMOWO O DOPISANIE IMION PO SWOJEJ OPINII. DZIĘKUJĘ :)

6 KOMENTARZY=NOWY POST!