niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 47 :)

~Wielka miłość nie wybiera,
czy jej chcemy, nie pyta nas wcale.
Wielka miłość-wielka siła
Zostajemy jej wierni na zawsze...~
*Dzień ślubu*


To już dziś. Nadszedł nasz wymarzony dzień. Od rana w domu trwa krzątanina związana z ostatnimi przygotowaniami. Za 6 godzin będzie się można do mnie oficjalnie zgłaszać per Klaudia Lewandowska. Robert jest już u Romana, który będzie świadkiem na ślubie. Natomiast u mnie są Lisa, czyli moja druhna i Agata. Mały od wczoraj przebywa w Polsce w domu mamy Lewego. Co chwila dzwonię i piszę smsy żeby sprawdzić czy wszystko okej. Pierwszy raz czeka nas dłuższa rozłąka,bo od razu po ślubie jedziemy na nasz tygodniowy 'miesiąc miodowy' na Seszele. Bardzo się martwię i nie wiem czy dam radę wytrzymać tyle bez dziecka. No ale w chwili obecnej muszę się skupić na odpowiednim wyglądzie. Mój narzeczony zrobił mi niezłą niespodziankę kupując śliczną suknię i kilka dodatków.
-Ale masz idealnego faceta. Mój nie ma takiego gustu - zaśmiała się Rossenbach.
-To chyba jednorazowa akcja. Wiecie mam dziwne przeczucie - stwierdziłam zajadając płatki z mlekiem.
-Jakie?
-Że stanie się coś złego.
-Wszystko będzie okej. Jesteś za bardzo przewrażliwiona.
-Być może, po prostu śnił mi się wypadek rodziców. Potem zawsze się coś dzieje.
-Ale nie dziś. Może obejrzymy jakiś film żeby rozwiać te twoje strachy? - zapytała Agata.
-Okej - podeszłam do telewizora - Nie wiem jak wy ale ja mam ochotę na Ojca chrzestnego.
-Niech będzie - zadecydowała przyszła pani Weidenfeller. Usiadłyśmy na kanapie i tak zleciały nam 3 godziny.
-No to co młoda, trzeba zacząć się ubierać - pierwsza podniosła się żona Kuby. Wstałam i poszłam za nią do sypialni, gdzie na łóżku leżała moja piękna suknia.


Z niewielką pomocą założyłam ją i dobrałam do tego wszystkie dodatki: coś starego, nowego, niebieskiego i pożyczonego.
-O ślicznie! - stwierdziły zgodnie.
-Mnie też się podoba. To teraz czyń swą powinność Liso - podałam jej welon. Nie minęło 20 minut a już miałam gotową całą fryzurę i makijaż




Później dziewczyny ubrały się w swoje kreacje: okazało się, że obie kupiły takie same sukienki. Różniły się one jedynie kolorem


-To jedziemy? - zapytałam, gdy już się uczesały i umalowały.
-Mhm.. BMW już czeka pod domem - otworzyły mi drzwi i poszłyśmy w stronę przystrojonego auta.


Do Kościoła jechaliśmy 3 kwadranse, bo były korki i ciężko w takich warunkach przecisnąć się przez prawie połowę miasta. Gdy przyjechaliśmy na miejsce goście się już zebrali i Robert na pewno był w budynku. Do ceremonii zostało 10 minut. Oczywiście bardzo chciałam żeby tradycji stało się zadość i do ołtarza miał mnie oprowadzić sam Jürgen Klopp, który zgodził się na to z największą przyjemnością. 
-Pora wchodzić - usłyszałam cichy szept Piszczka. Zdecydowanie podeszłam do trenera i ramię w ramię stanęliśmy w drzwiach. Zebrana w świątyni ludność obróciła się i na mój widok wydała cichy pomruk zachwytu. Lekko się zawstydziłam, ale nie zważając na to przemierzałam niewielki odcinek przy akompaniamencie pieśni Ave Maria. Gdy stanęłam obok Roberta Klopp uścisnął mu dłoń, a mnie pocałował w policzek i udał się na swoje miejsce. Spojrzałam na bruneta, który był bardzo zachwycony moim wyglądem.
-Gdyby nie to, że jesteśmy tutaj już byś nie miała na sobie tej kreacji - szepnął i lekko ścisnął moje palce.
-Nie w Kościele - uśmiechnęłam się. Spojrzałam kątem oka za siebie. W tłumie dostrzegłam Marco i Ankę. Szybko odwróciłam głowę jednak byłam ciekawa po co oni tu przyszli. Nie mogłam dłużej o tym myśleć, bo rozpoczęła się msza.

-Ja Klaudia biorę sobie Ciebie Robercie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci - powtarzałam za kapłanem rotę przysięgi.
-Ja Robert biorę sobie Ciebie Klaudio za żonę i ślubuję....-po mnie zrobił to mój ukochany.
-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.Amen- ksiądz zakończył ceremonię. Bardzo podobały mi się obrączki - były może oryginalne, ale za to symbolizowały naszą miłość.

Po wyjściu z kaplicy ustawiliśmy się przy schodach. Rzuciłam bukiet, który złapała Lisa.

Następnie przyjmowaliśmy życzenia. Na samym końcu gdy już wszyscy pojechali na salę weselną  ( zostali tylko nasi świadkowie, którzy pomagali przy pakowaniu prezentów i kwiatów do auta) podeszli do nas nasi byli partnerzy.
-Czego? - zapytałam obejmując męża.
-Spokojnie, nie zabiorę Ci go. Chciałam tylko życzyć szczęścia w tym konwenansie. A szczególnie Tobie Klaudia - spojrzała na mnie - Mam nadzieję, że Ciebie nie będzie zdradzał tak jak mnie. Powodzenia - odsunęła się.
-A Ty? - zerknęłam na Reusa.
-Ja? No cóż, nie żeby coś, ale mam tu pewną informację, po której możesz zmienić stosunek do Roberta - podał mi białą kopertę - to tyle. Cześć.
-Chyba wiem o co mu chodzi - brunet rozerwał papier.
-Czy to jest kontrakt? - ogarnęłam kartkę wzrokiem.
-Tak, ale go nie podpiszę.
-Bayern?
-Tak. Później o tym porozmawiamy.
-Jeśli chcesz możemy się przeprowadzić do Monachium - powiedziałam - może tam będzie lepiej.
-Kocham Cię. Po przyjęciu to obgadamy - pomógł mi wsiąść do auta i pojechaliśmy do domu weselnego. W progu powitali nas nasi przyjaciele niosący chleb, sól i dwa kieliszki wódki. Następnie nadszedł moment na pierwszy taniec. Wybraliśmy Love is all around ♥. Po zakończeniu układu wybuchły gromkie brawa i zaczęła się prawdziwa zabawa. Po kilku godzinach strasznie bolały mnie nogi, więc zdjęłam szpilki i resztę wesela spędziłam na boso.
-Teraz czas na oczepiny! - krzyknął  mężczyzna prowadzący całą imprezę. Z racji tego, że nasze wesele było tradycyjne i raczej polskie ja rzuciłam welon, który złapała Magda (tak, ta sama która udawała moją siostrę), a muchę rzuconą przez Roberta - Mario.
Około 3 nad ranem udałam się na górę do sypialni przygotowanej specjalnie dla nas. Reszta gości również powoli rozchodziła się do swoich pokoi. Celowo wybraliśmy dom weselny, w którym potem można przenocować żeby nie było problemu z powrotem do domu oraz zachowaniem męskiej, pijanej  (w niektórych przypadkach nawet nieprzytomnej) części Borussi. Zmyłam makijaż i założyłam koszulkę, która leżała na łóżku.
-No to trzeba skonsumować małżeństwo - do pomieszczenia wparował niezbyt wstawiony Lewy. Przekręcił klucz w zamku i przybliżył się do mnie. Naszą noc poślubną z pewnością zapamiętamy na długo, bo aż kipiała namiętnością..

Tonight I celebrate my love for you
And soon this old world will seem brand new
Tonight we will both discover
How friends turn into lovers.
When I make love to you.*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Dzisiejszej nocy świętuję moją miłość do Ciebie
I wkrótce ten stary świat będzie się zdawał piętnować nowość!
Dzisiejszej nocy, oboje coś, odkryjemy,
Jak przyjaciele zmieniają  się w kochanków.
Kiedy tworzę miłość do Ciebie..*

Witam ! :)
Rozdział rozpoczęłam cytatem z piosenki Seweryna Krajewskiego - Wielka Miłość.
To już dziś -16 listopada- mija rok odkąd zaczęłam pisać tą historię. Powiem Wam, że miała być ona zupełnie inna, ale z racji tego, że zgubiłam wszystkie rozdziały (było ich aż 60) musiałam wymyślić coś innego. Szczerze bardziej mi się podoba ta, którą Wam przedstawiłam.
Informuję też, że powoli zbliżamy się do końca opowiadania, ale do tego jeszcze wrócę przy okazji następnego postu. Myślę, że spodziewaliście się tego ;)
Liczę, że pod tym postem pojawi się dużo komentarzy ( tak co najmniej 7 i macie nowy rozdział).
Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. Hej !!!
    Rozdział świetny!! Jak zawsze no sądziłam ,że będzie długi a tu takie cuś :D
    Nie no żartuję :D
    Cała ja :D
    No nareszcie się pobrali. A Ankę i Marco bym udusiła gołymi rękami
    :D
    Pozdrawiam.
    P.S śliczna suknia ślubna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ojejciu jaki piękny
    kocham cię i nie chcę żebyś kończyła
    kocham do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. kochaam
    piękna suknia
    piękna fryzura
    piękne wszystko

    OdpowiedzUsuń
  4. boooooooooooooski

    OdpowiedzUsuń
  5. państwo Lewandowscy

    OdpowiedzUsuń
  6. normalnie jak w bajce! Tylko po co Anka i Marco przyszli grrr....

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy rozdział no ! Nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rajuuuuuuś, Mario złapał muchę, kocham Cię za to!! (teraz tylko ślub i mały Goetze *-* wiem, pomarzyć mogę xd).
    Cudeńko rozdział, najlepszy. Nadrobiłam dzisiaj połowę rozdziałów i muszę przyznać, że piszesz świetne opowiadanie. Strasznie wciąga (a powinnam uczyć się chemii, jutro praca klasowa. Cóż, będzie dwója -,-).
    Ale nic, czekam na dalszą część i obserwuję. Tylko ich nie rozdzielaj!! ;))
    A w wolnej chwili zapraszam do siebie:
    http://hip-hip-hurra-borussia.blogspot.com/

    suenos;**

    OdpowiedzUsuń