wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 38 :)

Tracimy czas wkręceni w miłość jak w dobry żart..

-Kochanie usiądź i na spokojnie opowiedz co się stało - Iwona zabrała mi walizkę i zaprosiła do salonu.
-Bo... On... Znaczy Robert powiedział, że to nie Jego dziecko - łkałam.
-A czyje? - podała mi kubek z gorącą herbatą i otuliła kocem.
-Marco.
-Wiesz czasami w emocjach mówimy niepotrzebne słowa.
-Tylko On dobrze wie, że to Jego córka.
-Uspokój się, musisz dbać o maluszka i ograniczyć stres chociaż przez mojego nieodpowiedzialnego syna jest to niemożliwe. Idź się ogarnij a ja przygotuję Ci sypialnię - pomogła mi wstać i razem poszłyśmy na górę. Chwilę później, zamknięta w łazience, zmyłam makijaż i rozebrałam się. Napuściłam wody do wanny i dość szybko się umyłam. Po wysuszeniu ciała wsmarowałam w nie kokosowy balsam i ubrałam luźniejsze ciuchy. Rozwiesiłam ręczniki i  wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Mama była w pokoju naprzeciwko. Powiadomiłam Ją, że jeśli wszystko dobrze pójdzie  pojutrze wracam do Wrocławia. Nie protestowała - sama była wściekła na napastnika polskiej reprezentacji. Usiadła jeszcze na chwilę i pożyczyła mi dobrej nocy opuszczając pokój. Położyłam się na łóżku oczekując odpowiedzi od Martyny Szewczyk, która wynajmowała moje mieszkanie. Słysząc dźwięk smsa podniosłam się opierając cały ciężar na łokciu i odczytałam
I co jesteś zadowolona z takiego obrotu spraw? Będziesz samotną matką suko!
Nadawcą był nie kto inny jak Anka. Ze złości aż pociemniało mi przed oczami, a w brzuchu poczułam dziwny ucisk. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wszystko ustąpiło. Za jakąś chwilę dostałam oczekiwany sms i mogłam zamówić bilet. Wybrałam najbliższy termin, czyli jutro o 14. Wiem, że podróż autobusem w zaawansowanej ciąży to co najmniej szaleństwo, ale nie mogę zostać w miejscu gdzie wszystko i wszyscy kojarzą mi się z Nim. Otarłam ostatnią samotną łzę i położyłam się wygodnie. Po chwili zasnęłam.

*Next day*

-Dzień dobry! - punkt 9 zjawiłam się w kuchni gdzie Mama robiła śniadanie. Ucałowam Ją w policzek i zapytałam - Może pomóc?
-Nie Skarbie, usiądź. Już podaję - wedle życzenia zajęłam swoje miejsce i już po chwili  miałam przed sobą talerz z jajecznicą ze szczypiorkiem. - Smacznego.
-Dziękuję i nawzajem - uśmiechnęłam się. Skonsumowałyśmy posiłek w ciszy. Posprzątałam ze stołu i już miałam iść spakować rzeczy, gdy kobieta mnie zatrzymała
-Kiedy wracasz do Wrocławia?
-Dziś o 14 mam autobus.
-Zawieźć Cię na dworzec?
-Jeśli to nie problem.
-I tak jadę na zakupi i do Centrum to Cię podrzucę.
-Dziękuję.... Mamo - zawahałam się co do ostatniego słowa.
-Mów do mnie mamo zawsze i wszędzie. Tylko Ty jesteś godna miana mojej synowej - rozwiała wątpliwości.
-Oczywiście - przytuliłam Ją i ruszyłam na górę. Na spokojnie naszykowałam ubranie i spakowała, porozrzucane rzeczy tak żeby o niczym nie zapomnieć.

Po obiedzie przyszedł czas na wyjazd. Jakoś zniosłam walizkę na dół, założyłam kardigan oraz wiosenne botki i byłam gotowa. Chwilę później siedziałyśmy w samochodzie. Bez słowa dotarłyśmy na dworzec gdzie kupiłam bilet i udałam się na odpowiedni peron. Przed autobusem uściskałam Mamę. Obiecałam, że nie będę utrudniać kontaktów z wnuczką i będę do Niej dzwonić. Wsiadłam do pojazdu. Od teraz zmierzam ku nowemu - mam nadzieję lepszemu życiu.

*Kilka tygodni później (początek czerwca 2014).

Zaklimatyzowanie w moim domu nie zajęło mi sporo czasu. Martyna nadal tu mieszka i stara się pomagać na każdym kroku. Od dziś do terminu porodu zostało 20 dni. Robert codziennie dzwoni, pisze, szuka każdego sposobu w jaki można się ze mną skontaktować. Jestem nieugięta. Teraz tak łatwo Mu nie pójdzie. Nadal nie wiem jak On mógł to powiedzieć. Jego 'tylko Ciebie kochałem, kocham i będę kochać', 'na zawsze razem' czy wreszcie 'nie jestem tak pewny jak pierwszego dnia' ciągle mam w głowie. Cokolwiek robię widzę Jego boski uśmiech, dołeczki w policzkach, niebieskie oczy. Czy Go kocham?- TAK. Jednak będę z tym walczyć...
-Znowu o Nim myślisz? - z potoku zdań i obrazów przewijających się przez moją głowę wyrwała mnie współlokatorka.
-Nie.
-Ja swoje wiem. Nie lepiej żebyś dała Mu szansę?
-Trzecią? To kompletny bezsens. - pokręciłam głowę i weszłam do pralni.
-Mówią, że do trzech razy sztuka.
-Dobra nie ma sekundy żebym o Nim nie myślała, ale szansy nie dostanie. Limit się wyczerpał. Masz coś jasnego do prania? - zmieniłam temat.
-Poczekaj sprawdzę.
-Okej  wsadziłam do bębna pralki to, co było w koszu, wlałam płyn do prania i płukania.
-Tylko to - podała mi bluzkę i spodenki.
-Spoko - dołożyłam wymienione rzeczy i włączyłam 90 minutowy cykl.
-Herbaty? - panna Szewczyk zaproponowała jeden z napoi, które pochłaniałam litrami.
-Soku pomarańczowego - wyszłam na balkon złapać trochę słoneczka. Piękna była pogoda jak na maj - 25 stopni i lekki wiaterek. Zajęłam miejsce w jednym z foteli i patrzyłam na drogę, na której kręciło się mnóstwo ludzi - pan z psem, kobieta z zakupami, mężczyzna rozmawiający przez telefon, mały chłopczyk z mamą i wreszcie zakochana para. Odwróciłam wzrok. Po co mam patrzeć na coś co jest niedostępne dla mnie. Objęłam brzuch dłońmi i zaczęłam płakać. Dlaczego jak wszystko było tak piękne i ślub za pasem to musiał uwierzyć w te brednie z brukowca i tak po prostu poukładane życie rozsypało się w proch.
-Już dobrze - poczułam, że dziewczyna mnie przytula - Nie myśl o Nim.  Musisz być silna dla Małej - szeptała.
-Nie dam rady. Ja Go za bardzo kocham.
-To do Niego wróć - spojrzałam w Jej oczy. Nie widziałam w nich obojętności tylko współczucie, ale Ona nigdy mnie do końca nie zrozumie. Jej nikt nie skrzywdził, nie zabrał tego o co walczyła, nie złamał serca na miliony kawałeczków, nie oszukał - jest po drugiej stronie muru.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

5 KOMENTARZY=NOWY POST! :)

4 komentarze:

  1. ojejku niech mu da tą szanse ... w końcu nic takiego nie zrobił, nie zdradził jej .... :D czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. :) Klaudia musi dać Robertowi następną szansę i musi do Niego wrócić. Przecież za niecałe 20 dni zostaną rodzicami. Muszą się pogodzić i być znów szczęśliwi, tak jak wcześniej. Widać, że się kochają. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. oby Klaudia dała Robertowi drugą szanse, bo dziecko w drodze! :D bije od nich miłość i widać, że pomiędzy nimi jest chemia :)
    pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń