*Następnego dnia.
Wstałam o 6 rano - przez całą ciążę tak wstaje. Lekarz mówi, że to niedobrze, ale jak nie mogę spać to przecież nic na siłę. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zjadłam pożywne śniadanie i ze szklanką soku usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i na polskich kanałach leciał program śniadaniowy Kawa czy herbata. Patrzyłam właśnie na wytapetowaną modelkę w dość prześwitującej kreacji kiedy poczułam zimne dłonie na swoich policzkach.
-Witam Kochanie - pocałował moją szyję.
-Cześć misiek - odchyliłam głowę - Śniadanie na stole.
-Mówiłem żebyś się nie przemęczała - pokręcił głową i zniknął w kuchni.
-To nic takiego. - zapewniłam Go.
-Wiem, ale wolałbym....
-Wolałbyś gdybym się nie ruszała.
-Tak. Dziewczyny po Ciebie zaraz przyjadą. Pisały do mnie, że pomogą Ci wybrać suknię także się szykuj - cmoknął mnie w policzek i podał rękę. Udałam się do garderoby i znalazłam taki zestaw.
Zeszłam do salonu i ujrzałam na kanapie Riri, Lisę, Agatę, Ewę oraz Cathy.
-Cześć piękna - przywitały się.
-Hej. Poczekacie chwilę? Jeszcze z Robertem zamienię słówko.
-Okej.
-Skarbie jeśli nie kupię tej sukni to obiecaj, że się nie zdenerwujesz - spojrzałam Mu w oczy.
-Obiecuję - pocałował mnie przez krótką chwilę.
-Hmmm hmmm - usłyszeliśmy chrząknięcie - Już?
-Tak - odkleiłam się od Niego i ruszyłam za dziewczynami. Chwilę później zmierzałyśmy w stronę salonu sukien ślubnych.
-Dzień dobry. Która z Pań poszukuje kreacji? - przywitała Nas przemiła Pani.
-Ja - z przyzwyczajenia pomachałam do Niej.
-Zapraszam do tego skrzydła budynku - wskazała odpowiednie miejsce - proszę wołać w razie problemów -Dziękujemy. To co może Wy mi coś wybierzecie? - usiadłam w jednym z foteli.
-Co powiesz na tą? - Agata przegrzebała większość sukni i wyciągnęła dosyć skromną, ale śliczną.
-Idę przymierzyć! - zdecydowanie wzięłam rzecz i ruszyłam do przebieralni. Założyłam ciuch i wyszłam prezentując się przyjaciółkom.
-Oooooooo kurczę! Bajka! - wydusiła Cathy.
-Laska jak księżniczka wyglądasz!
-Dajcie spokój jak taki grubas może jak księżniczka wyglądać? Ważę kilka ton,a w dzień ślubu będę jeszcze cięższa.
-Nie przesadzaj. Najpierw masa potem rzeźba! - zażartowała Lisa.
-Hahahaha patrzcie jakie mam mięśnie! - zademonstrowałam im biceps.
-Koniec tego cyrku. Bierzemy tą, przebieraj się.
-No nie wiem...
-Oj nie marudź jest doskonale! - odwago dodała mi Riri.
-Okej. Na waszą odpowiedzialność - poszłam się przebrać.
Po zakupie sukni ustaliłyśmy, że przechowa mi ją Błaszczykowska. Poszłyśmy na obiad oraz gorącą herbatę i wróciłyśmy do domów.
*Kilka godzin później.
Siedziałam na kanapie. Roberta nie było i w sumie nie wiedziałam gdzie jest. Popijałam sok pomarańczowy, gdy pijany wtoczył się do domu.
-Gdzieś był? - zapytałam patrząc na leżącego w progu mężczyznę.
-U Auby. Przyszedł Kevin i Mats no i popłynęliśmy.
-To widzę. Wstań - podałam Mu dłoń. Ledwo co się podniósł i chwiejnym krokiem ruszył na górę. Słyszałam jak coś przewraca się w sypialni, ale nie miałam ochoty sprawdzić co to. Udałam się do jednej z sypialni na dole. Opary z alkoholu mogły mi zaszkodzić, a nie będę narażać dziecka przez nieodpowiedzialność Jego ojca. Położyłam się wygodnie i po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
*Następnego dnia*
Wstałam już o 8 i po porannej toalecie udałam się do kuchni gdzie napastnik 'dogorywał' po wczorajszym.
-Dzień dobry!
-Ciiiiszej -skarcił mnie łapiąc się za głowę.
-Okej. Trzymaj - podałam mu specyfik na kaca. Wodę z tabletką oraz dużą ilością cytryny. Pił krzywiąc się, ale oddał pustą szklankę. Następnie zakomunikował, że idzie do sklepu zrobić zakupy i kupić gazety. Zgodziłam się i zabrałam za przygotowanie śniadania z tego, co było jeszcze w lodówce. Wrócił pół godziny później wyraźnie zdenerwowany.
-Możesz mi to wytłumaczyć? - rzucił na stół gazetę.
-O co Ci chodzi?
-Klaudia i Marco będą mieli dziecko! Z ustaleń naszego reportera i doniesień pewnej osoby wynika, że dziecko nie jest Roberta tylko Marco.... -zacytował- mam czytać dalej?
-To Twoje dziecko! - powiedziałam stanowczo.
-Nie jestem tego taki pewny jak pierwszego dnia.
-Nie? W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. - poszłam na górę. Do walizki zapakowałam to, co uznałam za stosowne. Portfel i telefon wrzuciłam do torebki - Żegnaj! - rzuciłam w Niego pierścionkiem.
-Poczekaj! Ja nie chciałem tego powiedzieć! - próbował mnie zatrzymać.
-Ale to zrobiłeś! Nie szukaj mnie. - wyszłam z domu i ruszyłam na lotnisko. Kupiłam bilet do Warszawy. W jedną stronę. Gdy wsiadłam do samolotu po moich policzkach popłynęły łzy. Jak On mógł tak pomyśleć? Cholernie się przejechałam! Byłam głupia..... Jedno jest pewne: Robert Lewandowski to skończony chuj!
Kilka godzin później wsiadłam do taksówki i pojechałam do Jego Mamy. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Wiedziałam, że mogę na Nią liczyć. Zapłakana zapłaciłam za kurs i poszłam w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam krzątanie. Po chwili otworzyła. Bardzo się przestraszyła, że coś się stało dziecku. Wpuściła mnie do domu i kazała wszystko opowiedzieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj taki. Podoba się?
Wprowadziłam trochę komplikacji i oni wcale szybko do siebie nie wrócą.. Zresztą sami zobaczycie. Może macie pomysły kto namieszał między nimi?
5 KOMENTARZY=NOWY POST!
Wstałam o 6 rano - przez całą ciążę tak wstaje. Lekarz mówi, że to niedobrze, ale jak nie mogę spać to przecież nic na siłę. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zjadłam pożywne śniadanie i ze szklanką soku usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor i na polskich kanałach leciał program śniadaniowy Kawa czy herbata. Patrzyłam właśnie na wytapetowaną modelkę w dość prześwitującej kreacji kiedy poczułam zimne dłonie na swoich policzkach.
-Witam Kochanie - pocałował moją szyję.
-Cześć misiek - odchyliłam głowę - Śniadanie na stole.
-Mówiłem żebyś się nie przemęczała - pokręcił głową i zniknął w kuchni.
-To nic takiego. - zapewniłam Go.
-Wiem, ale wolałbym....
-Wolałbyś gdybym się nie ruszała.
-Tak. Dziewczyny po Ciebie zaraz przyjadą. Pisały do mnie, że pomogą Ci wybrać suknię także się szykuj - cmoknął mnie w policzek i podał rękę. Udałam się do garderoby i znalazłam taki zestaw.
Zeszłam do salonu i ujrzałam na kanapie Riri, Lisę, Agatę, Ewę oraz Cathy.
-Cześć piękna - przywitały się.
-Hej. Poczekacie chwilę? Jeszcze z Robertem zamienię słówko.
-Okej.
-Skarbie jeśli nie kupię tej sukni to obiecaj, że się nie zdenerwujesz - spojrzałam Mu w oczy.
-Obiecuję - pocałował mnie przez krótką chwilę.
-Hmmm hmmm - usłyszeliśmy chrząknięcie - Już?
-Tak - odkleiłam się od Niego i ruszyłam za dziewczynami. Chwilę później zmierzałyśmy w stronę salonu sukien ślubnych.
-Dzień dobry. Która z Pań poszukuje kreacji? - przywitała Nas przemiła Pani.
-Ja - z przyzwyczajenia pomachałam do Niej.
-Zapraszam do tego skrzydła budynku - wskazała odpowiednie miejsce - proszę wołać w razie problemów -Dziękujemy. To co może Wy mi coś wybierzecie? - usiadłam w jednym z foteli.
-Co powiesz na tą? - Agata przegrzebała większość sukni i wyciągnęła dosyć skromną, ale śliczną.
-Idę przymierzyć! - zdecydowanie wzięłam rzecz i ruszyłam do przebieralni. Założyłam ciuch i wyszłam prezentując się przyjaciółkom.
-Oooooooo kurczę! Bajka! - wydusiła Cathy.
-Laska jak księżniczka wyglądasz!
-Dajcie spokój jak taki grubas może jak księżniczka wyglądać? Ważę kilka ton,a w dzień ślubu będę jeszcze cięższa.
-Nie przesadzaj. Najpierw masa potem rzeźba! - zażartowała Lisa.
-Hahahaha patrzcie jakie mam mięśnie! - zademonstrowałam im biceps.
-Koniec tego cyrku. Bierzemy tą, przebieraj się.
-No nie wiem...
-Oj nie marudź jest doskonale! - odwago dodała mi Riri.
-Okej. Na waszą odpowiedzialność - poszłam się przebrać.
Po zakupie sukni ustaliłyśmy, że przechowa mi ją Błaszczykowska. Poszłyśmy na obiad oraz gorącą herbatę i wróciłyśmy do domów.
*Kilka godzin później.
Siedziałam na kanapie. Roberta nie było i w sumie nie wiedziałam gdzie jest. Popijałam sok pomarańczowy, gdy pijany wtoczył się do domu.
-Gdzieś był? - zapytałam patrząc na leżącego w progu mężczyznę.
-U Auby. Przyszedł Kevin i Mats no i popłynęliśmy.
-To widzę. Wstań - podałam Mu dłoń. Ledwo co się podniósł i chwiejnym krokiem ruszył na górę. Słyszałam jak coś przewraca się w sypialni, ale nie miałam ochoty sprawdzić co to. Udałam się do jednej z sypialni na dole. Opary z alkoholu mogły mi zaszkodzić, a nie będę narażać dziecka przez nieodpowiedzialność Jego ojca. Położyłam się wygodnie i po chwili odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
*Następnego dnia*
Wstałam już o 8 i po porannej toalecie udałam się do kuchni gdzie napastnik 'dogorywał' po wczorajszym.
-Dzień dobry!
-Ciiiiszej -skarcił mnie łapiąc się za głowę.
-Okej. Trzymaj - podałam mu specyfik na kaca. Wodę z tabletką oraz dużą ilością cytryny. Pił krzywiąc się, ale oddał pustą szklankę. Następnie zakomunikował, że idzie do sklepu zrobić zakupy i kupić gazety. Zgodziłam się i zabrałam za przygotowanie śniadania z tego, co było jeszcze w lodówce. Wrócił pół godziny później wyraźnie zdenerwowany.
-Możesz mi to wytłumaczyć? - rzucił na stół gazetę.
-O co Ci chodzi?
-Klaudia i Marco będą mieli dziecko! Z ustaleń naszego reportera i doniesień pewnej osoby wynika, że dziecko nie jest Roberta tylko Marco.... -zacytował- mam czytać dalej?
-To Twoje dziecko! - powiedziałam stanowczo.
-Nie jestem tego taki pewny jak pierwszego dnia.
-Nie? W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. - poszłam na górę. Do walizki zapakowałam to, co uznałam za stosowne. Portfel i telefon wrzuciłam do torebki - Żegnaj! - rzuciłam w Niego pierścionkiem.
-Poczekaj! Ja nie chciałem tego powiedzieć! - próbował mnie zatrzymać.
-Ale to zrobiłeś! Nie szukaj mnie. - wyszłam z domu i ruszyłam na lotnisko. Kupiłam bilet do Warszawy. W jedną stronę. Gdy wsiadłam do samolotu po moich policzkach popłynęły łzy. Jak On mógł tak pomyśleć? Cholernie się przejechałam! Byłam głupia..... Jedno jest pewne: Robert Lewandowski to skończony chuj!
Kilka godzin później wsiadłam do taksówki i pojechałam do Jego Mamy. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Wiedziałam, że mogę na Nią liczyć. Zapłakana zapłaciłam za kurs i poszłam w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam krzątanie. Po chwili otworzyła. Bardzo się przestraszyła, że coś się stało dziecku. Wpuściła mnie do domu i kazała wszystko opowiedzieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj taki. Podoba się?
Wprowadziłam trochę komplikacji i oni wcale szybko do siebie nie wrócą.. Zresztą sami zobaczycie. Może macie pomysły kto namieszał między nimi?
5 KOMENTARZY=NOWY POST!
Mam nadzieję, że się pogodzą :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńAle jak to szybko nie wrócą grrrr ....
OdpowiedzUsuńNo pewnie namieszała Anka
Do następnego ...
Ojej biedna Klaudia jak on mogł tak powiedział że to nie jego dziecko! Utukłabym go za to co jen zrobił. Mam jednak nadzieję że wrócą do siebie szybko a ten ktoś powinien dostać w ryja
OdpowiedzUsuńtak lepiej uwierzyć gazecie niż własnej dziewczynie
OdpowiedzUsuńgratuluję inteligencji Lewy :)