sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 33 :)

*Następnego dnia.
*Klaudia.

-Robert! Polecony do Ciebie! - krzyknęła Iwona.
-Już idę! - posłał mi uśmiech i zniknął na schodach. Usiadłam na łóżku i włączyłam telewizor. Kiedy znalazłam odpowiedni film do pokoju wparował zadowolony napastnik.
-Co stało?
-Przyszedł wreszcie ten list! Miesiąc na niego czekałem! - wziął mnie w ramiona i zaczął obracać wokół własnej osi.
-Jaki list? O co Ci chodzi?
-List uznający mój ślub za nieważny. Z sądu biskupiego. - odstawił mnie i pocałował.
-Aha no to świetna wiadomość - zabrałam mu kopertę i otworzyłam. -Trzeba było najpierw przeczytać a potem się cieszyć - mruknęłam po zapoznaniu się z treścią.
-A co ślub nadal jest ważny? - z wrażenia usiadł na krześle.
-Nie, ale gdyby był a Ty byś się cieszył to co wtedy?
-I tak bym wziął ten ślub i tak. Nic by mi nie przeszkodziło.
-Ty byś wziął czy My byśmy wzięli?
-My - kolejny raz się uśmiechnął - Chodź na dół, bo obiad jest.
Po skończonym posiłku  pomagałam Mamie Roberta w kuchni.
-Co tam w ogóle u Pani? - wzięłam kolejny talerz i położyłam go na suszarce
-Żadna Pani mów mi Mamo - posłała mi ciepły uśmiech.
-Nie wiem czy mogę.... - zawahałam się.
-Zrobisz mi tym przyjemność - przytuliła mnie - Super jest mieć taką synową. O lepszej nie mogłam marzyć.- cały czas była w znakomitym humorze. Później opowiedziała mi jak to było przez niecały rok małżeństwa Ani i Roberta. Narzekała na karateczkę, że gdy tylko przyjechała w lodówce był pełno jakiś dziwnych 'niby' zdrowych produktów typu mleko sojowe, chleb razowy czy wreszcie owoce i warzywa o wymyślnych nazwach. Trochę nieswojo się czułam, ale nie dałam po sobie tego poznać - Wiesz dziś Milena z narzeczonym wpada! - powiedziała na koniec.
-Super! Stęskniłam się za Nią. - w tym momencie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć.
-Cześć Mamuś. Robert i Anka są? - zapytała patrząc na korki piłkarza stojące w rogu.
-Cześć kochanie. Robert i Klaudia - poinformowała zaskoczoną córkę.
-Niemożliwe! Oni znów razem? Wołaj Ich! - uradowała się.
-Tu jesteśmy! - krzyknęłam z salonu.
-Kochana moja! - Milena wpadła do salonu i wyściskała Nas oboje - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że y znów razem! A kiedy ślub? - szczebiotała jak najęta.
-Jeszcze nie wiemy - odpowiedzieliśmy chórem.
-O proszę jak zawsze zgodni. Klaudia poznaj mojego narzeczonego - wskazała na faceta stojącego tuż za Nią.
-Mateusz* - podał mi dłoń.
-Klaudia. Miło mi - odwzajemniłam gest.
-No Robercik piękną masz dziewczynę - zwrócił się do klubowej 9.
-Mam najpiękniejszą NARZECZONĄ pod słońcem - powiedział podkreślając słowo narzeczona.
-Zaręczyliście się już?
-Tak.
-No to gratulacje. Wasza dwójka nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
-Dobrze Kochani chodźcie na kolację - Iwona wgoniła Nas do kuchni.
Przy stole siedzieliśmy około pół godziny. W tym czasie zdążyłam się nieźle zdenerwować na narzeczonego Mileny. Cały czas się dziwnie patrzył, a oczy to miał jak 5 złotych dosłownie. Nic dziwnego, że Robert w pewnym momencie posłał mu wściekłe spojrzenie i położył rękę na moim udzie. Zerknęłam wtedy na Niego pełnym miłości spojrzeniem i już wiedziałam, że nie jest zły na mnie. Skutecznie podziałało to na Mateusza, bo przestał się gapić i zaczął rozmawiać z przyszłą żoną i teściową.

-Wiesz co nieźle mnie wnerwia ten facet. Mam ochotę mu przylać - powiedział kiedy byliśmy już w sypialni.
-Mnie też, ale za to doskonale wskazałeś jego słaby punkt kładąc rękę na moim udzie - stwierdziłam zakładając piżamę.


-Milena też to zauważyła i pewnie dlatego tak szybko pojechali - poprawił poduszki i położyliśmy się na łóżku.
-Co powiesz na jakiś film? - zmieniłam temat.
-Myślę, że to dobry pomysł. Wkręceni? - wstał podszedł do półki z płytami
-Jak najbardziej. Zejść po coś do jedzenia?
-No idź idź a ja włączę laptop.
Zeszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wzięłam z niej czekoladę i schłodzoną wodę. Z szafki wyjęłam dwie szklanki, chipsy i żelki. Położyłam wszystko na drewnianej tacy i wróciłam na górę. Robert już czekał, komputer był odpowiednio ustawiony. Usiadłam obok narzeczonego i położyłam między Nami wyżej wymieniony prowiant. Do późnej nocy oglądaliśmy filmy, a dzięki zabawie jedzeniem nasze łóżko zamieniło się w pole bitewne. Było miło i na chwilę zapomnieliśmy o wszystkich troskach. Bardzo nam to pomogło,a  takie wieczory musimy organizować częściej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Imię zmyślone, bo nie wiem jak ma na imię mąż Mileny Lewandowskiej. :)

5 KOMENTARZY= NOWY POST! :)

Pozdrawiam :*


5 komentarzy:

  1. Hmmm co by ci tu napisać. ? :*
    Rozdział jak zawsze cudowny.:)
    A ten Mateusz to naprawdę jakiś idiota. Ma piękną narzeczoną a patrzy się na inne..... Czyżby był dwulicowy?
    Ach wojna na jedzenie zawsze spoko :-D
    Pozdrawiam i do zobaczenia :-D :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przestawaj pisac ;* swietne to wszystko ;) ii mam nadzieje ze uaktywnisz drugiego bloga ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. milusia końcówka,oni są tacy słodcy<3 ach, ten Mateusz, grr, skoro ma narzeczoną to po co patrzy się na inne? zazdrosny Lewy xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Prze zajebisty ;) czekam na nastepny; )

    OdpowiedzUsuń