*2 dni później.
*Klaudia.
-Wszystko mamy? - zapytałam stojąc przed taksówką.
-Tak. Wsiadaj - otworzył mi drzwi, pomógł wsiąść, a sam zajął miejsce po drugiej stronie.
-Dokąd kurs? - zapytał taksówkarz zerkając na Nas.
-Na lotnisko - odpowiedział mój narzeczony.
-Robert Lewandowski.... To naprawdę Ty? - mężczyzna zrobił wielkie oczy i otworzył szeroko usta.
-Tak to ja - zaśmiał się brunet.- A teraz jedźmy bo spóźnimy się na lot do Polski. Jak masz na imię?
-Marcin.
-O widzę, że również Polak - posłałam chłopakowi przyjacielski uśmiech.
-Pochodzę z Krakowa - odpowiedział skręcając w prawo.
-Proszę to dla Ciebie - Lewy podał mu kartkę ze zdjęciem i autografem oraz klubową koszulkę.
-Dziękuję bardzo - wziął wymienione rzeczy - Jesteśmy na miejscu. Udanego wyjazdu życzę - uścisnął nasze dłonie i odjechał.
-A teraz biegiem. bo nie zdążymy. Zostało 10 minut. - wziął walizki i ruszyliśmy pędem w stronę terminalu skąd odlatywały samoloty do Polski. Zdążyliśmy na styk. Zziajani zajęliśmy miejsca w przedostatnim rzędzie.
-Jak wrócimy do Niemiec to oprócz pracy znajdę czas na bieganie.
-Będziemy razem biegać - pocałował mnie w policzek.
-Okej. Posłucham muzyki - włożyłam do uszu nowe słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę. Robert w tym czasie pisał coś na swoim Instagramie.
3 godziny później po lekkich problemach wylądowaliśmy na warszawskim Okęciu. Kolejny raz wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy pod dom Jego Mamy. No nie powiem, że nie byłam zdenerwowana, bo byłam i to tak, że aż trzęsły mi się ręce. Mój strach osiągnął apogeum przed bramą rodzinnej posiadłości Lewandowskich.
-Dzień dobry Kochani. Jak podróż? - na powitanie wyszła Nam rodzicielka Lewusa.
-Cześć Mamo. Bardzo dobrze. Przywiozłem Ci niespodziankę! No Klaudia chodź! - popchnął mnie do przodu, bo w przeciwnym razie nigdy bym zza Niego nie wyszła.
-Klaudunia! O Matko Boska, ale pięknie wyglądasz! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to jednak Ty z Nim jesteś, bo ta Anna... - zaczęła, a ja westchnęłam. Całe napięcie od razu ze mnie uleciało i pozwoliłam poprowadzić się do mieszkania. Mój narzeczony podążał z tyłu delikatnie się uśmiechając.
-Niewiele się tu zmieniło od mojego ostatniego pobytu - rozłożyłam się na łóżku w naszej tymczasowej sypialni
-Klaudunia! O Matko Boska, ale pięknie wyglądasz! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to jednak Ty z Nim jesteś, bo ta Anna... - zaczęła, a ja westchnęłam. Całe napięcie od razu ze mnie uleciało i pozwoliłam poprowadzić się do mieszkania. Mój narzeczony podążał z tyłu delikatnie się uśmiechając.
-Niewiele się tu zmieniło od mojego ostatniego pobytu - rozłożyłam się na łóżku w naszej tymczasowej sypialni
-o masakra moje plecy - jęknęłam.
-Był tylko jeden remont w kuchni i salonie. Może masaż?
-O niczym innym nie marzę - odwróciłam się na brzuch, a on zajął wygodne miejsce i zaczął masować moje plecy.
-Mmmmm.... Jaka ulga....
-Podoba Ci się?
-Bardzo - zadrżałam , gdy pocałował moją szyję. Przekręciłam się i złożyłam namiętny pocałunek na Jego ustach.
-Dzieci mogę? - w tym momencie miałam ochotę uszkodzić Iwonę. Zawsze wie w jakiej chwili powinna wejść do pokoju lub zapukać. Chłopak zszedł ze mnie i poprawił ubranie mówiąc
-Jasne.
-Słuchajcie macie ochotę pojechać do supermarketu po zakupy?
-Dobrze. Za 15 minut będziemy na dole. - zadecydowałam za naszą dwójkę.
-Samochód tam gdzie zawsze? - zapytałam.
-Mhm. Nie ma to jak stare dobre audi.
-W dodatku zielone - zaśmiałam się zajmując miejsce pasażera -Jedziemy do tego sklepu co zawsze?
-Tak nie ma co dalej jechać, bo musimy na kolację zdążyć.
-Ten tylko o żarciu.... Od rana do nocy - westchnęłam - Powiedz gdzie Ci się to wszystko mieści?
-Może mam lokatora w brzuchu?
-Nie zdziwiłabym się - chwila cisza i gromki śmiech. Z Nim nie można się nudzić, zawsze coś odwali.
W sklepie wręcz napadła na nas zgraja 'hotek', bo fanki to to nie były. Krzyczały jak debilki i piszczały. Piłkarz rozdał szybko kilka autografów i zrobił z nimi zdjęcia. Jedna z nich popatrzyła na mnie i powiedziała
-To Ty jesteś tą szmatą rozwalającą cudze związki.
Już otwierałam usta żeby jej odpowiedzieć,ale wyręczył mnie napastnik
-Małżeństwo? Nie bądź śmieszna. To jest Klaudia, a nie szmata i przynajmniej jest ładniejsza, a nie tak jak Ty. Twój facet pewnie chodzi w worku na głowie, oczywiście o ile go masz idiotko - po tych słowach odszedł zostawiając osłupiałą dziewczynę na środku przejścia.
Szybko dokończyliśmy zakupy i wróciliśmy do domu. Zamknęłam się w łazience, a potem położyłam na łóżku. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
*Robert.
Po powrocie z supermarketu rozpakowałem wszystkie siatki i poszedłem poszukać Klaudii. Okazało się, że śpi.
Przykryłem Ją kocem i wróciłem na dół, bo Mama chciała ze mną porozmawiać o dziewczynie i innych sprawach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Było ponad 5 komentarzy, więc macie nowy wpis. :)
5 komentarzy - nowy rozdział ! :))
Lewy mega ma współlokatora :-D:-D geniusz. A ta " hotka " jest durna gorszej idiotki się nie dało? :-D a Klaudia przed wejściem też dobra aż sobie to wyobrazilam:-D
OdpowiedzUsuńNoo swietny rozdzial :-) mam nadzieje ze w nie dlugim czasie dodasz nastepny ;-) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńświetny :D
OdpowiedzUsuńnie zły :P
OdpowiedzUsuńmega
OdpowiedzUsuńnadrobione i podoba mi się! :D
OdpowiedzUsuń