Robert wyjechał na zgrupowanie do Polski, a ja już drugi dzień siedziałam sama w domu. Robiłam obiad i usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a moim oczom ukazał się ogromny bukiet herbacianych róż i trzymającego go Marco.
- Klaudia wpuść mnie i wysłuchaj - poprosił.
- No dobra wchodź - zabrałam mu kwiaty i zaprosiłam do salonu.
- Wybaczysz mi? - zapytał po kilkuminutowym wyjaśnieniu swojego zachowania
- Już to zrobiłam, bo wiesz głupia blondynko, że cię kocham - powiedziałam i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. W końcu oderwałam się od niego i powędrowałam do kuchni.
- Co tu robią ciuchy Roberta?- zapytał pojawiając się w progu.
- Lewy tutaj od niedawna mieszka. Rozstał się z Anką. Tamten dom sprzedał, a ten dom formalnie jest jego, więc sam rozumiesz - wyjaśniłam.
- Spoko spoko. To nawet dobrze, że mój najlepszy przyjaciel ma na ciebie oko.
- W sumie -stwierdziłam - Siadaj, zjesz ze mną.
- Z chęcią.
- To nie była propozycja tylko rozkaz i nawet nie mogłeś udzielić innej odpowiedzi.
- Osz ty - zaśmiał się - zobaczysz po obiedzie pyskaczu.
- Już się boję - pokazałam mu język
Po obiedzie poszłam z Reusem na trening. Kiedy Marco udał się do szatni weszłam na murawę przywitać się z trenerem.
- Dzień dobry! - pomachałam do mężczyzny w okularach.
- Witaj kochana co cię sprowadza? - przytulił mnie na powitanie
- Przyszłam popatrzeć na te małpy
- I bardzo dobrze - zaśmiał się - pozwól, że pójdę do nich, a ty jeśli chcesz możesz tu posiedzieć.
Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z jakimś niskim, grubym, na oko 20 letnim chłopakiem. Nie mogłam skojarzyć skąd go znam.
- Bardzo bolało jak spadłaś z nieba? - zapytał gdy usiadłam na ławce.
- Pff - prychnęłam - A kim ty w ogóle jesteś?
- Mario. Mario Goetze. A ty?
- Klaudia Weksler. - podałam mu rękę.
- Polka.
- Tak - powiedziałam i przesłałam całusa Marco.
- Znasz go ?
- To mój facet
- A mój przyjaciel.
- No tak. Ty jesteś ten Goetze - walnęłam się otwartą ręką w czoło.
- Nie rozumiem?
- Ten zdrajca, który odszedł z Borussi wtedy kiedy klub go najbardziej potrzebował. Dziwię się Reusowi, że nadal utrzymuję z tobą kontakt - wypaliłam.
- Miła jesteś - zironizował.
- Widocznie zasłużyłeś.
Zapadła cisza. Jakieś 20 minut później podszedł do nas Marco.
- Śmierdzisz - odsunęłam się od niego.
- To ja lecę pod prysznic, a potem jedziemy do domu. Mario ty też - zwrócił się do chłopaka.
- Ja ze zdrajcami nigdzie nie jadę.
- Klaudia...- zaczął blondyn.
- Powiedziałam nie.
- Ale ma charakter - usłyszałam za plecami głos należący bodajże do Bendera.
- Prawy sierpowy też mam - odwróciłam się do niego.
- Już jestem cicho - powiedział i zwiał do szatni.
Nie chciałam być nie miła dla innych zawodników, nienawidziłam tej mendy o nazwisku Goetze. Sama jego obecność doprawiała mnie do szału, ale postanowiłam zrobić to dla Marco i zaprosić Mario na obiad. Kiedy mężczyźni zsiedli na kanapie przygotowałam na szybko spaghetti.
- Nie myśl, że ten obiad coś między nami zmieni. Robię to tylko dla mojego chłopak, a o tobie mam to samo zdanie. - powiedziałam podając im talerze z potrawą.
* Robert.
Właśnie wróciłem z treningu i postanowiłem zadzwonić do Klaudii żeby dowiedzieć się czy wszystko w porządku. Po kilku bezowocnych próbach zrezygnowałam. Nie odbierała była czymś zajęta albo kimś.
- Co masz taką minę jak ci ktoś w ryj strzelił? - zapytał Wojtek wchodząc do pokoju
- Szczery jesteś - odpowiedziałem wymijająco
- Słuchaj ja jeszcze nie oślepłem.
- Chłopie teraz to się wkopałeś. - skomentował kiedy skończyłem opowiadać.
- Wiem. I muszę coś z tym zrobić, nawet kosztem mojej przyjaźni z Marco.
- Tylko żebyś później nie żałował, bo znając ciebie to możesz odwalić nieprawdopodobną szopkę.
- Spokojnie.
- Koniec o tym. Gramy w Fifę ?
- Ty wiesz czego mi trzeba. - uśmiechnąłem się - ja jestem Barceloną.!
- Wiedziałem. W takim razie zostaje mi Real .
Podczas gry przekrzykiwaliśmy się się i nieraz oberwałem po głowie poduszką. Wygrałem z Wojtkiem 4:2
- Dawałem ci fory. - stwierdził.
- Jak zawsze - prychnąłem.
- W kota się zamieniasz ?
- Chyba ty.
Od słów przeszliśmy do czynów i po pomieszczeniu znów zaczęły fruwać poduszki, koszulki i różne inne dziwne rzeczy.
* Marco.
Przebudziłem się w nocy i zobaczyłem śpiącą Klaudię. Byłem szczęśliwy, że mi wybaczyła. Postanowiłem sobie, więcej jej nie zranię. Jak najciszej wstałem i poszedłem do kuchni. Na stole leżał jej telefon. Nalałem sobie wody i usiadłem opierając głowę na ręce. Nagle rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia. Od niechcenia rzuciłem okiem na wyświetlacz i ujrzałem napis " Lewusek dzwoni" oraz zdjęcie mojego przyjaciela. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do sypialni. Dziewczyna przytuliła mnie mocno i powiedziała mnie przez sen
- Kocham cię debilu.
Bardzo mnie tym rozbawiła. Pocałowałam ją w skroń i kolejny raz zasnąłem
_________________________________________________________________________________

Obraziła mi Mario.! Foch forever :D
OdpowiedzUsuńNie no żartuję oczywiście rozdział świetny, nie mam zastrzeżeń co do rozdziału... :D
A to zdjęcie mmmmmmmmm *-*
hahhaah "niski, gruby, 20 latek" hahahahahah <3
OdpowiedzUsuńGeniusz ♥
Jezu.. przepraszam, że dopiero teraz, ale to przez szkołę. W ogóle nie mam wolnego czasu, aby wejść i poczytać rozdziały, EHH. ;/
OdpowiedzUsuńHahha.. świetny rozdział, w niektórych momentach można było się pośmiać ;P
Czekam na nexty! ^^
Pzdr :3 + zapraszam na mój nowy blog (o skokach narciarskich) [baaardzo liczę na Twoją opinię kochana:*]
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Przepraszam, że tak pózno ale cierpie na brak wolnego czasu ;_____; niezle sie usmialam ^^ jest naprawde super ;) czekam na nastepny i w wolnej chwili wpadnij do mnie na 12 :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń