czwartek, 23 stycznia 2014

ZAWIESZAM!












Hej. Ostatnio zauważyłam , że nikogo nie interesuje mój blog (nie chodzi tu o komentarze) dlatego postanowiłam go zawiesić.
Jeśli pod tym potem do połowy lutego pojawi się 15 komentarzy (anonimowi też mogą) to wrócę do pisania. A tymczasem żegnam Kochani :) :*
P.S. i żeby było jasne każdy komentuje tylko RAZ.
Pozdrawiam Gosia. ;)

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 16:)

* Tydzień później.

Robert wyjechał na zgrupowanie do Polski, a ja już drugi dzień siedziałam sama w domu. Robiłam obiad i usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a moim oczom ukazał się ogromny bukiet herbacianych róż i trzymającego go Marco.
- Klaudia wpuść mnie i wysłuchaj - poprosił.
- No dobra wchodź - zabrałam mu kwiaty i zaprosiłam do salonu.
- Wybaczysz mi? - zapytał po kilkuminutowym wyjaśnieniu swojego zachowania
- Już to zrobiłam, bo wiesz głupia blondynko, że cię kocham - powiedziałam i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. W końcu oderwałam się od niego i powędrowałam do kuchni.
- Co tu robią ciuchy Roberta?- zapytał pojawiając się w progu.
- Lewy tutaj od niedawna mieszka. Rozstał się z Anką. Tamten dom sprzedał, a ten dom formalnie jest jego, więc sam rozumiesz - wyjaśniłam.
- Spoko spoko. To nawet dobrze, że mój najlepszy przyjaciel ma na ciebie oko.
- W sumie -stwierdziłam - Siadaj, zjesz ze mną.
- Z chęcią.
- To nie była propozycja tylko rozkaz i nawet nie mogłeś udzielić innej odpowiedzi.
- Osz ty - zaśmiał się - zobaczysz po obiedzie pyskaczu.
- Już się boję - pokazałam mu język
Po obiedzie poszłam z Reusem na trening. Kiedy Marco udał się do szatni weszłam na murawę przywitać się z trenerem.
- Dzień dobry! - pomachałam do mężczyzny w okularach.
- Witaj kochana co cię sprowadza? - przytulił mnie na powitanie
- Przyszłam popatrzeć na te małpy
- I bardzo dobrze - zaśmiał się - pozwól, że pójdę do nich, a ty jeśli chcesz możesz tu posiedzieć.
Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z jakimś niskim, grubym, na oko 20 letnim chłopakiem. Nie mogłam skojarzyć skąd go znam.
- Bardzo bolało jak spadłaś z nieba? - zapytał gdy usiadłam na ławce.
- Pff - prychnęłam - A kim ty w ogóle jesteś?
- Mario. Mario Goetze.  A ty?
- Klaudia Weksler. - podałam mu rękę.
- Polka.
- Tak - powiedziałam i przesłałam całusa Marco.
- Znasz go ?
- To mój facet
- A mój przyjaciel.
- No tak. Ty jesteś ten Goetze - walnęłam się otwartą ręką w czoło.
- Nie rozumiem?
- Ten zdrajca, który odszedł z Borussi wtedy kiedy klub go najbardziej potrzebował. Dziwię się Reusowi, że nadal utrzymuję z tobą kontakt - wypaliłam.
- Miła jesteś - zironizował.
- Widocznie zasłużyłeś.
 Zapadła cisza. Jakieś 20 minut później podszedł do nas Marco.
- Śmierdzisz - odsunęłam się od niego.
- To ja lecę pod prysznic, a potem jedziemy do domu. Mario ty też - zwrócił się do chłopaka.
- Ja ze zdrajcami nigdzie nie jadę.
- Klaudia...- zaczął blondyn.
- Powiedziałam nie.
- Ale ma charakter - usłyszałam za plecami głos należący bodajże do Bendera.
- Prawy sierpowy też mam - odwróciłam się do niego.
 - Już jestem cicho - powiedział i zwiał do szatni.
Nie chciałam być nie miła dla innych zawodników, nienawidziłam tej mendy o nazwisku Goetze. Sama jego obecność doprawiała mnie do szału, ale postanowiłam zrobić to dla Marco i zaprosić Mario  na obiad. Kiedy mężczyźni zsiedli na kanapie przygotowałam na szybko spaghetti.
- Nie myśl, że ten obiad coś między nami zmieni. Robię to tylko dla mojego chłopak, a o tobie mam to samo zdanie. - powiedziałam podając im talerze z potrawą.

* Robert.

Właśnie wróciłem z treningu i postanowiłem zadzwonić do Klaudii żeby dowiedzieć się czy wszystko w porządku. Po kilku bezowocnych próbach zrezygnowałam. Nie odbierała była czymś zajęta albo kimś.
- Co masz taką minę jak ci ktoś w ryj strzelił? - zapytał Wojtek wchodząc do pokoju
- Szczery jesteś - odpowiedziałem wymijająco
- Słuchaj ja jeszcze  nie oślepłem.
- Chłopie teraz to się wkopałeś. - skomentował kiedy skończyłem opowiadać.
- Wiem. I muszę coś z tym zrobić, nawet kosztem mojej przyjaźni z Marco.
- Tylko żebyś później nie żałował, bo znając ciebie to możesz odwalić nieprawdopodobną szopkę.
- Spokojnie.
- Koniec o tym. Gramy w Fifę ?
- Ty wiesz czego mi trzeba. - uśmiechnąłem się - ja jestem Barceloną.!
- Wiedziałem. W takim razie zostaje mi Real .
Podczas gry przekrzykiwaliśmy się się i nieraz oberwałem po głowie poduszką. Wygrałem z Wojtkiem 4:2
- Dawałem ci fory. - stwierdził.
- Jak zawsze - prychnąłem.
- W kota się zamieniasz ?
- Chyba ty.
Od słów przeszliśmy do czynów i po pomieszczeniu znów zaczęły fruwać poduszki, koszulki  i różne inne dziwne rzeczy.


* Marco.

Przebudziłem się w nocy i zobaczyłem śpiącą Klaudię. Byłem szczęśliwy, że mi wybaczyła. Postanowiłem sobie, więcej jej nie zranię. Jak najciszej wstałem i poszedłem do kuchni. Na stole leżał jej telefon. Nalałem sobie wody i usiadłem opierając głowę na ręce. Nagle rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia. Od niechcenia rzuciłem okiem na wyświetlacz i ujrzałem napis " Lewusek  dzwoni" oraz zdjęcie mojego przyjaciela. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do sypialni. Dziewczyna przytuliła mnie mocno i powiedziała mnie przez sen
- Kocham cię debilu.
Bardzo mnie tym rozbawiła. Pocałowałam ją w skroń i kolejny raz zasnąłem





_________________________________________________________________________________






sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 15:)

- Pójdę otworzyć - Robert podniósł się i ruszył do korytarza.
- A co ty ty robisz? - usłyszałam jego zdziwiony głos.
- Czyli to jednak  prawda?! Gdzie ona jest?! - krzyknęła Anka, a w moim brzuchu poczułam dziwny uścisk. Już wiedziałam  po co przyszła. Byłam pewna, że to spotkanie jest nieuniknione, ale nie spodziewałam się, że aż tak szybko nadejdzie.
- O co ci chodzi?
- Już ty dobrze wiesz. Przez okno wszystko doskonale widać. Was jednak coś łączy - mówiła i weszła do salonu, w którym siedziałam - Ładnie to tak? - zwróciła się do mnie.
- O co ci chodzi? - powtórzyłam pytanie Lewego.
- Nie udawaj. Poszłaś z moim mężem do łóżka - syknęła.
- Ty nie jesteś lepsza. Przypomnij sobie ostatnie zgrupowanie karteczek - skoro ona tak się zachowuje to również postanowiłam zrobić z siebie założę, chociaż zostałam nią idąc do łóżka z piłkarzem.
- Zamknij się ! - poczerwieniała.
- A co się wtedy stało? - do rozmowy włączyła się klubowa 9.
- W takim razie wy porozmawiajcie u siebie w domu. Cześć! - wyprosiłam ich i wróciłam do salonu.
Wypiłam dwie butelki wina i zasnęłam wtulona w jedną z poduszek.

Godzinę później obudził mnie dzwonek telefonu.
- Tak?
- Słuchaj czy to nie będzie problem jak wrócę do starego domu? - zapytał Robert.
- Jasne, że nie. Wracaj.- uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy jednocześnie kończąc połączenie. Poszłam do kuchni po wodę i  tabletkę na ból głowy.
W tym samym momencie do domu wszedł Lewandowski. W ręce trzymał torbę treningową i walizkę. Zostawił wszystko w przedpokoju i usiadł przy stole.
- Więc między wami do definitywny koniec? - zapytałam po chwili
- Na to wygląda. Weźmiemy rozwód bez orzekania o winie, a Anka potem wyjedzie do Warszawy - jego beznamiętny ton wywołał mi ciarki na plecach.
- Okej, a co zrobisz z tamtym domem?
- Sprzedam.
- Czyli zaczynamy mieszkać razem tak jak kiedyś. Fajnie - powiedziałam entuzjastycznie.
- Też się cieszę - posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów ukazując w ten sposób zarys kości policzkowych i dołeczki.
- To co robimy? - oprzytomniałam.
- Obejrzymy jakiś film? - zaproponował.
- Tylko do tego przydałoby coś do jedzenie. Pójdziesz do sklepu? - zrobiłam błagalną minę.
- No nie patrz tak na mnie. Już lecę słońce. - pocałował mnie w policzek i wybiegł z domu.
Ja natomiast sprzątnęłam puste butelki i inne niepotrzebne rzeczy leżące na kanapie i podłodze. Chwilę później wrócił Lewy. Zabrałam mu zakupy i poszłam przygotować coś do jedzenia. Okazało się, że kupił przeważnie same słodycze i tylko kilka pomarańczy. Wysypałam chipsy i żelki do miski, zrobiłam  popcorn i obrałam owoce. Wzięłam butelkę z wodą, szklanki i zaniosłam wymienione rzeczy na stolik.
- To możesz włączyć film - usiadłam obok chłopaka i wzięłam na kolana miskę z chipsami.
- Podziel się.
- Tam masz swoje - uderzyłam go w rękę.
- Ałaa kobieta mnie bije!
- Teraz to umiesz - zażartowałam - Coś ty w ogóle włączył?
- Horror jakiś
- Wyłącz to.
- Nie
-Tak
- Zapomniałeś już, że nie mogę tego oglądać, bo później nie śpię w  nocy?
- Chodź się przytul i nie narzekaj.
Przesunęłam się bliżej niego i z przerażeniem spoglądałam na ekran. Kiedy film się skończył poszłam do łazienki, a piłkarz posprzątał/ Późnej powiedziałam mu dobranoc i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć, bo jakieś dziwne cienie odbijały się. Przestraszona wstałam i jak najszybciej poszłam do sypialni Roberta. Zobaczyłam zapalone światło i lekko uchyliłam drzwi.
- Mogę? - zapytałam nieśmiało.
- Chodź tutaj - przywołał mnie gestem ręki - Stało się coś.
- Po tym horrorze nie mogę spać.
- Może razem nam się uda zasnąć - objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego nagim torsie.
- Marco też wrócił z tych wakacji?
- Nie i nie chcę o nim rozmawiać. Flirtów mu się zachciało.
- Już dobrze. A mówiłem ci żebyś jeszcze raz spróbowali.
- Wiesz, że teraz to niemożliwe, ale zapamiętam twoją propozycję. Idziemy spać - cmoknęłam go w policzek.
- Ej no.
- Spać.!
Po chwili dało się słyszeć jego miarowy oddech. Popatrzyłam jeszcze chwilę w ciemności i również zasnęłam.


_________________________________________________________________________________


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Informacja

Hejka. :) Mam do Was ogromną prośbę. Jeśli ktoś czyta tego bloga i miałby ochotę poczytać o czymś innym niech wejdzie w link podany poniżej. Jest to blog mojej przyjaciółki Kasi. Polecam gorąco. :)



http://marco-ja-story.blogspot.com  Zapraszam :* i polecam naprawdę świetny :*

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 14:)

* Kilka dni później.

Obudził mnie Marco, który delikatnie muskał ustami moją szyję.
- Nudzi ci się?
- Jak cholera.
- To może zejdź na dół i przynieś śniadanie, bo jakoś nie chcę mi się samej tam iść.
- A co ja z tego będę miał?
- Satysfakcję.
- Mam nadzieję, że powtórzymy to z zeszłej nocy - uśmiechnął się
- Jasne że tak, tylko zjem śniadanie niewyżyty człowieku. - rzuciłam w niego poduszką, ale niestety odbiła się od drzwi. Po chwili mój ukochany wrócił z tacą na której stały 2 filiżanki kawy, omlet z owocami i butelka wody mineralnej. Kiedy zakończyliśmy posiłek chłopak poszedł odnieść naczynia, a ja w tym czasie postanowiłam się ogarnąć. W tym celu weszłam do łazienki i do kabiny prysznicowej. Puściłam ciepłą wodę, przymknęłam powieki i zaczęłam rozmyślać o wczorajszej nocy. Musze przyznać, że Marco jest całkiem dobry w te klocki; był taki czuły i delikatny. W sumie to nie żałuje tej nocy, prędzej czy później i tak wylądowalibyśmy w łóżku.
Po chwili poczułam na swoich biodrach ciepłe dłonie chłopaka.
- Ładnie to tak bez pozwolenia? - zapytałam nie otwierając oczu.
- Biorę co moje - usłyszałam w odpowiedzi, tylko że to nie był głos Reusa.
- Robert? Co ty tu robisz? - odwróciłam się do niego.
- Też jestem na wakacjach i wpadłem w odwiedziny.
- Ubierz się i poczekaj w pokoju.
- Dobra - wyszedł z kabiny narzucił ubranie i zamknął drzwi.
Zrobiłam to samo i po wyjściu  z pomieszczenia zobaczyłam go siedzącego na balkonie..
- Słuchaj to przed chwilą było skrajnie nieodpowiedzialne. Gdyby Marco tu wszedł mielibyśmy teraz ciężką sytuacje. - stanęłam przed nim krzyżując dłonie na piersiach.
- Poniosło mnie. Przepraszam.
- Już dobra dajmy spokój. W ogóle co ty tutaj robisz? Serio jesteś na wakacjach?- zmieniałam temat.
- Można tak powiedzieć.
- Możesz jaśniej?
- Oto chodzi że nie, ale wszystkiego dowiesz się później,
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy, a potem Lewy pożegnał się i wyszedł.
Reus, który miał oddać brudne naczynia, nie wracał już od 20 minut. Lekko zdenerwowana zeszłam do recepcji. Zobaczyłam tam mojego ukochanego bezczelnie flirtującego z jakąś kobietą. Momentalnie w moich oczach stanęły łzy. Nie zważając na nic pobiegłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Otworzyłam walizkę  i zaczęłam do niej wrzucać jakkolwiek ubrania. W końcu wrócił i jak gdyby nic przytulił się do mnie.
- Spieprzaj do tej swojej panienki co się z nią mizdrzyłeś na dole! - krzyknęłam.
- O co ci chodzi?- zapytał zdziwiony.
- Domyśl się ! Chyba że ci ta farba do włosów całkowicie mózg przeżarła.!
- Ciszej! Nie mieszkasz tu sama.
- Za to ty masz pełno fanek! Sorry, ale to nie dla mnie! Wracam do domu. Cześć! - zapięłam walizkę i wyszłam.
W sumie to nie zdziwiło mnie specjalnie, że za mną nie idzie. Prosto z hotelu udałam się na lotnisko, kupiłam bilet i wsiadłam w pierwszy samolot do Dortmundu.

Wysiadłam i postanowiłam pójść do domu pieszo. Idąc i mijając zakochanych miałam przed oczami wszystkie chwile spędzone w towarzystwie Marco. Byłam bardzo naiwna, że mu wierzyłam. Zakochałam się w nim, a on tylko się ze mną przespał i zostawił.
Weszłam do domu, rzuciłam w kąt torbę i poszłam do kuchni. Napiłam się wody i napisałam smsa do Lewego:
Hej. Jeśli jesteś już w Dortmundzie i masz czas to wpadnij do mnie. Weź coś mocniejszego. Czekam:)
Klaudia.
Kilka chwil później zjawił się pod drzwiami z 3 butelkami mojego ulubionego wina.
- No i oto jestem. Opowiadaj - nalał trunku do kieliszków i usiadł obok mnie obejmując ramieniem. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka.
- No więc panie Lewandowski...- zaczęłam, ale przerwał mi dzwonek do drzwi....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tyle nic się nie odzywałam, ale tak jakoś wyszło. Rozdział dla Veroniki  i Kasi.
Do następnego :*