*Robert.
Ten sms nie daje mi spokoju. Po pierwsze nie miał najmniejszego sensu, a po drugie nie wiem czy był on skierowany do Nas. Ktoś albo się pomylił albo zrobił to celowo żebyśmy mieli kolejne zmartwienie.
-Robert cholera uważaj! - tak się zamyśliłem, że aż wysypałem cukier na podłogę.
-Przepraszam - szybko sprzątnąłem bałagan.
-Idź po Klaudię.
-Okej - ruszyłem na górę. W pokoiku Marcina ich nie było więc poszedłem do naszej sypialni. Na łóżku spała moja narzeczona. Delikatnie zabrałem małego do jego pokoju i obudziłem pannę Weksler. A raczej starałem się to zrobić.
-Halo wstajemy! - pocałowałem ją w policzek.
-Marco... Jeszcze chwilunia - wymamrotała. Jaki Marco cholera?! Czy ona coś kręci z Reusem? I niby tak mnie kocha a śni o blondynie?! O nie ku*wa nikt ze mnie nie będzie robił idioty! Zerwałem się i bez zastanowienia wypadłem z domu nie zważając nawet na krzyki mamy dochodzące z kuchni. Przebiegłem przez drogę i zadzwoniłem do drzwi. Otworzył mi zadowolony gospodarz, ale gdy tylko zobaczył moją twarz od razu się skrzywił.
-Łączy was coś? - bez zbędnych ceregieli przeszedłem do sedna sprawy.
-Kogo?
-Nie udawaj idioty! Klaudię!
-Twoją narzeczoną?
-Nie, żonę Świętego Mikołaja! Pytam się poważnie.
-Na łeb upadłeś? Ona mnie już nie interesuje. Twoja była jest lepsza - zaśmiał się cwaniacko.
-Pojebany jesteś - odwróciłem się i odszedłem - i aż dziwnie mi uwierzyć, że będziesz ojcem.
Gdy wróciłem do domu w kuchni siedziała Klaudia. Minąłem ją i bez słowa udałem się na siłownię. Zacząłem ćwiczyć. W połowie 1. serii przyszła szatynka.
-Możesz mi powiedzieć co się stało? - przysiadła na parapecie.
-Nie.
-Żądam wyjaśnień - jej głos był stanowczy.
-Dobra. Śnił Ci się Marco?
-Nie - stwierdziła.
-To dlaczego zwróciłaś się do mnie jego imieniem?
-Kiedy niby?
-Jak próbowałem Cię obudzić.
-Zrobiłam to nieświadomie. Pewnie teraz myślisz, że coś miedzy nami jest - spojrzała mi w oczy.
-Już nie.
-Jak to już?
-Byłem u niego.
-Po co?- widać było, że swoimi wypowiedziami wywoływałem u niej coraz większy szok.
-Zapytać o pewną rzecz - wyjaśniłem.
-A może chciałeś zobaczyć Ankę? - wykrztusiła.
-Nie było jej nawet. Poszedłem do niego -próbowałem ratować sytuację.
-Dobra już. To nie ma sensu. Idę stąd - odwróciła się na pięcie i zapłakana pobiegła w stronę schodów.
*Kilkanaście minut później*
*Klaudia.
Gdy weszłam do sypialni szybko się uspokoiłam i przebrałam w inne ciuchy,
poprawiłam makijaż i zajrzałam do synka, który słodko spał po obiedzie. Pocałowałam go w czółko i zeszłam do kuchni.
-Mamo ja wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Biorę samochód Roberta gdyby pytał chociaż pewnie mało go to interesuje. Mleko dla juniora jest standardowo w tej szafce - wskazałam odpowiedni mebel - Pa - nie pozwoliłam kobiecie dojść do głosu tylko przelotnie przytuliłam ją, wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu. Z piskiem opon ruszyłam z podjazdu. Pojechałam do Lisy i razem ruszyłyśmy oddać suknię do salonu
Kilka dni wcześniej Robert mówił, że mam nie kupować drugiej, bo ma dla mnie pewną niespodziankę na ślub. Oczywiście opowiedziałam przyjaciółce o całej sytuacji i kłótniach jakie ostatnio są między nami. Stwierdziła, że to nie tylko zwyczajna zazdrość, ale także miłość. Już w lepszym humorze wróciłam do domu.
-Martwiłem się - przywitał mnie już w progu.
-Nie udawaj okej? Dobrze wiem, że robisz to wszystko z litości. Nie kochasz mnie. Jesteś ze mną, bo mamy dziecko - postanowiłam trochę się pozgrywać. Minęłam go i poszłam na górę.
-Co Ty gadasz?
-Źle mówię? - spytałam zdejmując marynarkę.
-Tak. Kocham Cię i chcę z Tobą być aż do śmierci. To nie jest kolejne zauroczenie tylko prawdziwe uczucie. Kocham Cię kretynko - powtórzył.
-Też Cię kocham idioto - uśmiechnęłam się - tak sobie żartowałam.
-Ty i te twoje kawały - machnął ręką - chodź na kolację - w jeszcze lepszych nastrojach zeszliśmy z powrotem na parter. Po zjedzeniu posiłku pozmywaliśmy, pożegnaliśmy się z mamą i poszliśmy do pokoju naszego pierworodnego syna. Wykąpałam go, przebrałam, nakarmiłam, a następnie uśpiłam.
Postaliśmy jeszcze chwilę przytuleni w spokoju przyglądając się śpiącemu maluszkowi i udaliśmy się do sypialni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej :) Dziś taki oto wpis, który szczerze stwierdzam wcale mi się nie podoba.
Standardowo dziękuję za każdy pojedynczy komentarz-to dla mnie ogromna motywacja :)
5 KOMENTARZY=NOWY POST!
+nowy rozdział prawdopodobnie pojawi się dopiero 16 LISTOPADA, Jest to dzień, w którym rozpoczęłam pisać tą historię i szykuję dłuuugi post, który już się tworzy :) Także do napisania Miśki :*